Latam sobie po okolicy troche, kruzingu 100kmh, trochę po winklach, trochę latania na kole, troszkę wygłupów.
Rezerwa zaświeca się po ok .170km zostaje 4l. Spalanie wychodzi 6.2 miłe zaszkoczenie, w trasie bez wygłupów myślę, że zejdę do 5,5l.
Czyli realny zasięg na małym baku to ok 220-230km, ale w zanadrzu mam 30l bak safari w wtedy 500km bez takowania
Co do prowadzenia na czarnym to do afry się nie umywa, stabilność o połowe mniejsza, winna jest też przednia niedotarta TKC, mam nadzieje że kiedyś skompletuje drugi komplet kół z typowo szosowymi gumami.
Z tego co pamiętam z mojej 950adv to na niej nie dało się spokojnie jechać, trzeba było cały czas przyspieszać, tutaj jest inaczej, mogę się turlać na 5. 90kmh i nawet sprawnie przyspieszyć bez redukcji, albo zrzucić na 3.i wystrzelić na kole. Tego brakowało mi w afrze, czynnika fan faktory.
Inna sprawa, że hąda była całkowicie bezobsługowa, z jednej strony lubie grzebać w moto i tutaj cały czas mam coś do zrobienia, ale też była już pierwszy powrót na busie do domu, a nawet 1000km jeszcze nie nawinąłem
Rano wskoczyłem na moto zrobiłem cudowne 200km i na powrocie do domu 1,5km od celu na skrzyżowaniu pyk i nie ma prądu...
Pierwsza myśl bezpiecznik, sprawdzam wszystkie dobre
IMG_20200427_140441.jpg
To może stacyjka, bo sam upychałem instalacje pod lampą, swoją drogą w temacie instalacji to ktm się nie popisał, kabelki są cienkie i coś czuje że jeszcze będę miał z nią przeboje.
IMG_20200427_141939.jpg
Tutaj wszystko gra...
Podjeżdża gość na GS1200... o ironio losu... pyta się czy może pomóc, ja mówie że to KTM i że już po kumpla z busem zadzwoniłem, tu i tak nić nie wymyślimi.
Podjeżdża kumpel z mierniem sprawdzamy aku 0v
I zgodnie ze starą zasadą nie zepsuł się KTM tylko jego osprzęt. Okazało się że cela się oberwała i aku kaput.
IMG_20200430_122343.jpg
Idealna okazja żeby wstawić litóweczkę i urwać 3kg
Sprawdziłem ładowanie 14,2v czyli książkowo, w końcu nowy regler.
Dla bezpieczeństwa zamówiłem woltomierz i będę kontrolował co się dzieje z ładowaniem.
Mimo tej afery z powrotem na pace, był to cudowny dzień, wjeżdżam się w dzika, banan z gęby nie schodzi, kumpel co mnie zwoził, mówi do mnie, że pierwszy raz zwozi kogoś do domu z zepsutym moto i całą drogę wysłuchuje jaki to nie zajebisty sprzęt jest... to prawda tego dnia ciesze się jak dziecko z nowej zabawki.