Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29.07.2011, 19:43   #8
jagna
 
jagna's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
jagna jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 3 min 21 s
Domyślnie

gdzieś w połowie czerwca...

Mam półtora miesiąca na załatwienie wizy do Stanów. To całych 45 dni. Spokojnie, na razie mam co robić, zabiorę się za to w przyszłym tygodniu. Na razie bilety, sierpień to w końcu szczyt sezonu i może ich zaraz nie być. Wszystkie trzy szukamy intensywnie we wszystkich możliwych przeglądarkach. Sprawa nie jest prosta, mało która w ogóle znajduje jakieś połączenie. Do tego Dana jest w Szkocji, Gośka gdzieś na zadupiu w Górach Świętokrzyskich gdzie Internet czasem jest, a czasem nie. Bilety kupujemy w dodatku przez biuro w Poznaniu.
Co godzinę napotykamy następny problem:
- 19 godzin na lotnisku w Toronto – trochę dużo jednak, a ja z lotniska nie mogę wyjść bo nie mam paszportu biometrycznego i do Kanady mnie nie wpuszczą
- jak zapłacić kartą kredytową 15 tys. za bilety? Takiego limitu nie ma żadna z nas…
- znajduję połączenie, które jest najtańsze, ale pani w agencji twierdzi, że ono nie istnieje…
- pani w agencji w ogóle niczego nie znajduje…
- po 3 dniach konsultacji Szkocja – Zielona Góra – Poznań – zadupie w Świętokrzyskich osiągamy konsensus. Co prawda droższy o „jedyne” 900 zł niż zakładałyśmy.
Niestety to nie koniec problemów. Wszystkie pieniądze są na koncie Dany, jeszcze dziś muszą się znaleźć na koncie agencji, a tu nagle Dana przypomina sobie o dziennych limitach swojego konta, o wiele za niskich. Więc znowu: jeden przelew z Zielonej Góry, jeden z zadupia, jeden ze Szkocji. Doszło.

- Aga?
- No?
- Wysłałaś ten wniosek o wizę?
- Eeee…
- Aga!!!!

Wniosek jest bombowy. Czy planuje Pani akcje terrorystyczne na terenie USA? Czy jest pani uzależniona od narkotyków? A gdybym odpowiedziała „yes” to w ciągu ilu godzin mam pod drzwiami FBI z CIA na dokładkę? Adres i telefon, pod którym zatrzyma się pani w USA? A nie ma opcji wypożyczam auto i jadę przed się? Czy naprawdę tak trudno uwierzyć, że Polak ma ochotę zwiedzić USA, a niekoniecznie tam zamieszkać? Irytuje mnie to bardzo. Nie cierpię się prosić. A w szczególności o łaskę dopuszczenia…

Jeszcze tylko specjalne zdjęcie, opłata i można dzwonić pod 0700 żeby umówić się na rozmowę z konsulem i udowodnić, że nie ma się zamiaru odbierać miejsc pracy obywatelom USA.

- Aga?
- No?
- Masz już termin spotkania z konsulem?
- Eeee…
- Aga!!!!

Termin rozmowy umówiony, jadę. Niestety PKP nie chce jechać ze mną o tej porze dnia. A perspektywa jazdy do stolicy autem nie bardzo do mnie przemawia. Wybieram więc wersję najbardziej burżujską ze wszystkich możliwych: lecę samolotem. Wersja burżujska okazuje się być całe 20 zł droższa niż intercity… 450 km pokonuję w godzinę i bardzo mi się to podoba. Nieco mniej podoba mi się następna godzina spędzona w warszawskim MPK pomiędzy Okęciem a centrum…
Rozmowa z konsulem trwa może z 1,5 minuty, odciski palców pobrane, można wracać do domu.
Za tydzień paszport z wizą przyjeżdża DHLem do domu. A przewodniki zamówione na Amazonie chyba lecą… Będzie co czytać w trakcie 9cio godzinnego lotu…
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą
jagna jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem