Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10.11.2017, 00:36   #60
consigliero
Banned

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Rataje Słupskie
Posty: 5,794
Motocykl: Raczej nie będę miał AT
Galeria: Zdjęcia
consigliero jest na dystyngowanej drodze
Online: 8 miesiące 3 tygodni 3 dni 10 godz 30 min 52 s
Domyślnie

Osobiste odczucia , gdy po raz drugi położyłem motocykl , zdecydowałem że nie będę go już podnosił . Nie było warto tracić sił , wiedziałem też że wycieczka będzie ciekawsza . Miałem 3 litry wody , 2 kawałki sera i chleb . Niestety telefon w wyniku noclegu pod namiotem miał 20 % baterii, , tablet niewiele więcej , jadąc do małego maktesha jechałem obok bazy wojskowej i zdała słyszałem pracujący generator prądotwórczy. Jadąc do Izraela wpisałem się na Facebooka izraelskiego klubu bmw i jedyne co mi przyszło do głowy to umieścić tam posta , że raczej potrzebuję pomocy. We wcześniejszych postach parę osób podało numer telefonu. Zadzwoniłem do jednego , po kilku próbach udało się dogadać że da się zorganizować pomoc tylko pytanie gdzie jestem . Problemy były dwa , pierwszy to zasięg w tym miejscu , praktycznie szczątkowy ,drugi to znikająca w zastraszającym tempie bateria . Nie mogłem wysłać SMS swojego położenia , bo SMS z mojej komórki nie docierały , może to wina operatora , tego nie wiem . Wymyśliłem że pójdę do tej bazy aby naładować telefon . Najpierw próbowałem na skróty ale to nie był teren na takie zabawy , pozostałe zabawa w wybór właściwej ścieżki . Gdy dotarłem do płotu trzeba było obejść dookoła całą bazę aby dojść do wejścia . Wejście wchodziło głęboko do środka ,ale brama zamknięta na kłódkę od środka . Przy ogrodzeniu dwa kurki z wodą dla tuystów robiących szlak INT, który biegnie przez cały izrael , ale żadnego gniazdka . Wracając widzę że na budce strażniczej stoi wojak , może moje zainteresowanie bazą wywabiło go z pościeli. Najprawdopodobniej jemu też zawdzięczam że sprawa nabrała rozgłosu. Gdy wróciłem do motocykla na tablecie zdążyłem zobaczyć że jeden z członków klubu napisał abym podał gdzie jestem , bo jedzie do mnie . Wyszedłem w miejsce gdzie zasięg często bywał i nawet udało się oznaczyć pozycję . Na pytanie Tala Saidmana czy jestem w pobliżu czerwonego szlaku , zdążyłem napisać że tak i tablet padł. Dobrze też że miałem kapelusz , podczas moich spacerów , z nudów poszedłem poszedłem zobaczyć oficjalny punkt widokowy , ale była już późniejsza godzina i przejrzystość powietrza mniej fotograficzna . Siedząc pod znakiem informacyjnym , do punktu widokowego 5 minut , raz udzieliłem informacji parze turystów że idą w dobrym kierunku , ale byli tak zziajani że interesowało ich tylko jak daleko jeszcze. W pewnym momencie widzę na grani pickup , z nadzieją pomyślałem że to Tal przybywa z odsieczą . Po dobrych kilku minutach , gdy samochodu nie było widać , pomyślałem że to chyba fałszywy alarm . Gdy ponownie popatrzyłem w kierunku pierwszego upadku widzę że toczy się w moją stronę pickup i tylko się zastanawiałem jak wpakujemy tam motocykl . Niestety był to strażnik parku narodowego . Bardzo się ucieszył że widzi mnie w dobrym nastroju zaoferował wodę jedzenie , ja zaproponowałem kawę tylko muszę pójść do motocykla , na to on że on zrobi u siebie . Zapytał czy ma mi pomóc podnieść motocykl , ja mu na to że nie ma sensu do momentu kiedy nie przyjedzie pomoc , która podobno jedzie. Poszedłem ponownie do motocykla po kabelek i podłączyłem telefon , gdy odpalił poszło już szybko, bo Ariel jak się okazało zna Tala Saidmana , razem pracowali jako randżersi w parku , stąd było to pytanie o szlak czerwony. Ariel był z pochodzenia Rosjaninem , gdy miał 11 lat rodzice zrobili aliję , jak większość rosyjskich Żydów na początku lat 90 ubiegłego wieku. Po ustaleniu że pomoc nadejdzie , udało się już z telefonu wydobyć numer telefonu do Tala i nawet udało się z nim połączyć i ustalić ETA , Ariel sugerował wypożyczanie telefonu satelitarnego na takie wycieczki, następnie wykonał parę telefonów służbowych między innymi do policji która poprosiła o sprawdzenie informacji o wypadku. Po około 40 minutach zjawił się Tal pickupem z przyczepką ,Ariel pojechał mu na spotkanie i gdy znikł z widoku, patrzę a po czerwonym szlaku jedzie pickup z przyczepką . W pierwszej chwili myślałem że to Tal , ale szybko ustaliliśmy że to nie może być on bo przyczepka zawalona gratami . Po kilku minutach z właściwej drogi nadjechał konwój , Ariel i Tal . Ariel się pożegnał a my z pomocą tego kierowcy dodatkowego auta wrzuciliśmy zwłoki na przyczepkę , cały czas się zastanawiałem czy to nie fiknie na tych kamieniach . Pojechaliśmy do Ber Shewy , gdzie umieściliśmy motocykl w sklepie motocyklowym , ja do hotelu się umyć aby pójść na wspólną kolację z rodziną Tala.
Rano spacer do warsztatu , ja telefon do swojego serwisu , gdzie ustaliliśmy że trzeba zalepić dekiel . Mechanik wykonał telefon do Tel Avivu aby uzyskać cenę na część , kazali dzwonić około 10 . W międzyczasie zająłem się klepaniem kufra , a po uzyskaniu ceny na część poszliśmy kupić coś ala poxylina . Polepiłem najlepiej jak umiałem , a mechanik zajął się osadzeniem całości używając silikonu. Około czwartej byłem gotowy do drogi . W taki dzień jak czwartek ruch w Izraelu jest tragiczny, a ja musiałem jeszcze zawrócić bo zostawiłem okulary i jak się okazało również spodnie . Wybrałem nocleg na kempingu koło Aszdod , jadąc w pewnym momencie usłyszałem jakby coś spadło , ktoś tam zatrąbił a z samochodu który obok jechał ktoś macha, pokazując do tyłu . Sprawdzam kufry są i już wiem co to za dźwięk słyszałem, spadający namiot. Postawiłem na awaryjnym i idę w stronę namiotu dobre 300 metrów , bojąc się aby nie być przejechanym , na moich oczach namiot zostaje rozjechany ze 3, 4 razy . Zbieram szczątki i wracam , tym razem mocuję porządniej. Gdy dojechałem na ten niby kemping to po chwili chciałem już tylko albo hotel albo Benek . Jadąc w kierunku Tel Avivu widzę strzałkę na park i widzę że ktoś świeci tam światła. Zawróciłem bo najrozsądniej byłoby się położyć . Niestety to tylko wycieczka młodzieży szkolnej , ale pierwsze słowa przewodnika oprócz zwyczajowego szalom ,brzmiały czy chcę jeść , no zasadniczo piłem od rana tylko wodę bo motocykl first, bezczelnie mówię że tak i jestem głodny. Zostaję zaprowadzony do tej młodzieży która zaczyna częstować , pytając , czy znam kebab , ogórki, pitę, biorę co dają i odpowiadam na pytania a skąd , a jak a czy mam dzieci a ile mają lat . Gdy słyszą w odpowiedzi wiek moich pociech to słyszę że to niemożliwe bo mając 40 lat nie można mieć takich starych dzieci. Ja też podpytuję a skąd a z takiej a takiej szkoły , mam to na kartce , a gdy Mor słyszy że będziemy ponownie w listopadzie , pyta czy odwiedzimy jej klasę w szkole mówię że tak , no to zostaję na serio zobligowany do tej wizyty. Po tej późnej kolacji staram się dojechać żywo do Benka . Teraz chyba już wystarczająco jestem zmęczony aby spróbować zasnąć .
consigliero jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem