Jagna (i Raf oczywiscie)
Jeszcze raz wielkie gratki... sama w końcu coś wiem o niespodziewanej miłości motocyklowej, spadającej z nieba i zostającej... i pomysleć, że wszystkie te fajne rzeczy dzieją się dzieki dwóm kołom... gdyby nie one, nie było by tego posta, nie byłoby kilku innych motocyklowych par
W takim razie, po zrobieniu dzis jakis 700km, siadam spokojnie przed kominkiem iwraz z moim mężem piję drinka za wszystkie motocyklowe małżeństwa a w szczególnosci za Was i za nas