Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28.04.2016, 16:20   #14
chemik
 
chemik's Avatar


Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Wrocław
Posty: 1,425
Motocykl: Husqvarna 701 Enduro
chemik jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 4 tygodni 15 godz 21 min 25 s
Domyślnie

„Wyszedł z okopu i ruszył przed siebie poprzez puste pole. Pod nogami ciamkało i mlaskało zimne błoto przemieszane z pustymi gilzami i fragmentami drewna. Jak okiem sięgnąć wszędzie stały nieduże bajorka brunatnej wody, pokrytej chrupiącą skórką lodu po nocnym przymrozku. Większość takich kałuż miała regularny kształt odciśniętego w biegu wojskowego buta, ale tylko nieliczne skierowane były czubkiem ku ich linii. Kapitan nie musiał oglądać się za siebie, bo słyszał już kroki idących jego śladem.”

Czytając te słowa gdzieś w połowie 2015 roku nie wiedziałem, że to swoisty „efekt motyla”, który pchnie nas do Czarnobyla... To fragment książki p.t. „Stalowe szczury: Błoto” Michała Gołkowskiego, niezwykle płodnego polskiego autora i tłumacza, który bardziej znany jest z „Ołowianego świtu”, debiutu w serii S.T.A.L.K.E.R, czyli cyklu powieści różnych autorów, których wątkiem przewodnim jest wyimaginowane życie w wyimaginowanej czarnobylskiej Zonie po wyimaginowanej Drugiej Emisji w 2006...

błoto.jpg

ołowiany.jpg

Tak, właśnie w czasie czytania „Ołowianego świtu” podjąłem decyzję, że tam pojedziemy aby zobaczyć Sarkofag, który jeszcze stoi i stać musi, choć dano mu gwarancję na 30 lat, które właśnie mijają...

Teraz powiążmy daty: 2 września 1976 (dzień mych narodzin), rok 1986 (katastrofa w Czarnobylu) oraz 2 września 2016 (moje czterdzieste urodziny)... Widać wyraźnie, prawda? Trzydziesta rocznica Awarii oraz czterdziesta rocznica moich urodzin... To właśnie jest motyw przewodni naszej podróży... Chcemy spędzić dzień moich urodzin w elektrowni czarnobylskiej, w strefie wykluczenia, do której nie każdy może wejść... I mam nadzieję, że do tego czasu nie będzie Drugiej Awarii, gdyż Sarkofag się sypie…

To początek ze ściśle ustaloną datą... Co potem? Cóż, na południe, w dół mapy... Kamieniec Podolski i Chocim kuszą... Dotrzemy tam nieśpiesznie bocznymi drogami... Po co? Aby zobaczyć Dzikie Pola niemalże pół tysiąclecia po Wołodyjowskim... Aby przemierzyć step i poczuć na sobie jego suchy wiatr... I tak aż do Odessy aby wykąpać się w Morzu Czarnym... A potem do Mołdawii, znowu stepem, aby napić się wina... Stamtąd niestety trzeba będzie wracać (amerykańska korpo tęskni i wzywa)... Ale nieśpiesznie, gdyż jeszcze jedno miejsce na nas czeka: Hoia Baciu. To tajemniczy las w rumuńskiej Transylwanii... Las z dziwnymi pustymi kręgami, w których nie rosną drzewa... Las, w którym obserwowano UFO... Las, w środku którego od stuleci nikt nie spędził nocy, a jeśli był na tyle odważny (lub głupi) i spróbował, to rano znajdowano go z pomieszanymi zmysłami... Tak, bierzemy namiot, karimaty i śpiwory... Tak, chcemy tam spędzić noc...

Na tym niestety muszę zakończyć opowieść... Więcej o tej podróży obecnie napisać się nie da, gdyż ileż można opowiadać o wyprawie, która się jeszcze nie odbyła? Więcej napiszę po jej zakończeniu... Będą zdjęcia i opisy, również wstawki osobiste, jak zawsze u mnie...
Chyba, że... No właśnie - podróż została zgłoszona do Nagrody Izi'ego 2016... Jeśli Kapituła ją doceni to będziemy musieli zrobić slajdowisko podczas Izi Meeting 2017, aby wywiązać się z regulaminowego zobowiązania (co samo w sobie będzie przyjemnością)... W takim wypadku relacja na Forum pojawi się dopiero po tej imprezie... Wybaczcie...
chemik jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem