Wątek: Fotorelacje
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30.08.2016, 17:33   #46
bukowski
Gość


Posty: n/a
Online: 0
Domyślnie Norwegia express

sWybrałem się samotnie, w sumie 4 dni w Norwegii, asfalty. Próbowałem zedrzeć fabryczne opony w Papryce, ale mimo, że na liczniku pękło 10 tys. km, opony mają jeszcze całkiem sporo bieżnika.

Początek był cudny, gdy nocny prom przybijał do Ystad, wstawał dzień. Tego dnia przeleciałem 4h do szwedzkiego Skovde, gdzie goscili mnie przyjaciele.
DSC03162.JPG
Następnego dnia plan był nieskomplikowany: przedostać się do Lesja, gdzie miałem nocleg w norweskiej hytte (polecam, Kostalgard, aribnb, jakieś 50 EUR).

day3_way.jpg
day3_sleep.jpg

Droga dość nudna, widoczki raczej pocztówkowe i usposabiające łagodnie.

DSC03164.JPG
DSC03170.JPG

Sama Lesja urokliwa, zielenie, lodowce, farmy.

DSC03180.JPG
DSC03182.JPG

Następnego dnia miałem jechać na Trollstigen, ale prognoza pogody byla fatalna. Takoż wybrałem się 100 km jeszcze tego samego dnia, malowniczą i zupełnie pustą drogą.

DSC03192.JPG

Potem była droga trolli od Andalsnes do Valdall. Warto, szczególnie wieczorem, drogę miałem praktycznie tylko dla siebie!

DSC03194.JPG
DSC03196.JPG
DSC03204.JPG
DSC03205.JPG
DSC03207.JPG
DSC03208.JPG
Po drugiej stronie Trollstigen droga na Valldal:
DSC03198.JPG
DSC03200.JPG

Następnego dnia trasa miała być taka:

day4_way.jpg

Ale skoro Trollstigen zrobiłem poprzedniego dnia, a miało padac cały dzień praktycznie wszędzie, to poleciałem na Geiranger (zdecydowanie warto!)

DSC03217.JPG
DSC03212.JPG
DSC03215.JPG
DSC03221.JPG
DSC03225.JPG

Po Geiranger poleciałem drogą nr 15 przez Stryn w okolice Maloy, konkretnie do wioski Lille Salt.

DSC03244.JPG

Tam fajny nocleg (warunki post PRL, ale przyjaźnie, ciepło i w pelni wyposażona kuchnia do dyspozycji) w Malina Place (airbnb, 50 EUR).

Następnego dnia poleciałem na południe, przecinając fiordy w poprzek. Przeciętny prom kosztuje jakieś 30 zł, więc dramatu nie ma.

day5_way.jpg

Wybrzeże Atlantyku jest magiczne.

DSC03252.JPG
DSC03254.JPG
DSC03269.JPG

Czwartego dnia miałem już lecieć z powrotem. Wybrałem drogę przez góry.

day6_way.jpg
DSC03262.JPG
DSC03291.JPG

...i to był błąd.

Był piątek, 26 sierpnia 2016. Ruszałem o 7 rano z okolic Voss, pchałem się przez płaskowyż Hardangervidda, drogą nr 7. Miało trochę padać między 8 a 10. Podjazd niesamowity, na końcu wąwozu wjeżdża się w górę i wyjeżdża tunelem na 1000 m npm (tunel w środku góry kręci się jak precel i wznosi). Na górze było piekło. Osiem stopni, lodowaty deszcz, wichura i pioruny. Dopiero w Polsce dowiedziałem się, że od tych piorunów tego dnia padło ponad 300 reniferów. Ja nie jechałem co prawda w środku burzy, tylko raczej na jej obrzeżach, ale walka była okrutna - 2h jazdy prawie na oślep, przemoczony do suchej nitki i zmarznięty.

Tak czy siak, wyjazd był udany, Papryka bez żadnych problemów, te fabryczne Dunlopy na mokrych winklach całkiem dawały radę. Wrócę!
Załączone Grafiki
Typ pliku: jpg DSC03176.JPG (208.4 KB, 63 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC03188.JPG (165.7 KB, 62 wyświetleń)
  Odpowiedź z Cytowaniem