Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15.01.2014, 23:22   #30
zaczekaj
Asia
 
zaczekaj's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Feb 2012
Miasto: Złotoryja/ Wrocław
Posty: 2,241
Motocykl: XL750, CRF300RALLY
Galeria: Zdjęcia
zaczekaj jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 miesiące 3 tygodni 5 dni 6 godz 33 min 31 s
Domyślnie

15-16 Czerwiec 2013.

Po raz drugi Pstrąże, po raz drugi piach, ten okropny piach... Mam okazję sprawdzić jak zachowuje się lżejszy motocykl na takiej nawierzchni. Jadę XTekiem.

O 10:00 spotykam się na Orlenie w Złotoryi z Bosym, oraz Norbim.
Na 11:00 mamy być w Trzebieniu. Obraliśmy trasę by offem dolecieć do miejsca zbiórki. Nie idzie nam to najlepiej, gubimy się, kończą się polne dróżki, ja jeszcze nie czuję się pewnie w terenie, a Norbi ma typowo asfaltowe oponki. Wracamy więc na asfalt i gnamy do Trzebienia.





Po dojechaniu do Pstrąża idziemy ekipką pooglądać te najciekawsze ruiny budynków.





Nie każdy jest zainteresowany historią miejsca. Bosy aż się pali do jazdy.



Jedziemy więc dalej, w poszukiwaniu miejsca na obóz. Oczywiście pierwszy piach, który stanął mi na drodze spowodował glebę.
Myślałam wtedy: No ładnie, klops z jeżdżenia. Nie dam rady po tym się poruszać.






Na drodze stanęły takie o to bunkry do przejechania.
Zjazd do tunelu z górki, piaskowy. Wjazd pod górkę usypaną z piachu. Wyjazd to samo. Przez myśl przeszło mi żeby dać komuś XTeka do przejechania tego etapu.
Ostatecznie znanym, klasycznym sposobem na listonosza przejechałam jeden tunel. Bez gleby, co wtedy było dla mnie ogromnym sukcesem.






Podpatrywałam troszkę kolegów. Widziałam, że jeżdżą na stojąco, z większą prędkością i po tym piachu lecą.
Drugi tunel przejechałam bez problemów.





Po obczajeniu terenu i znalezieniu miejsca na obozowisko, rozbiliśmy namioty ekipa podzieliła się na grupki.



Ci co dobrze się czują w piachu pojechali trochę podzidować. A Ci co słabiej się czują na takim gruncie pojechali pojeździć po terenie Pstrąża, czyli ja, Naczelny i Norbi.





Piachu nie ominiemy, ale w mniejszej grupce możemy bezstresowo sobie pojeździć i pozwiedzać.








Natrafiamy na jakiś budynek, w dość opłakanym stanie, ale ryzykujemy i idziemy zobaczyć co jest w środku.






No i sweet fotka. Co by Wam milej było



Pozwiedzaliśmy i jedziemy dalej poudawać, że potrafimy jeździć.






Czuję, że powoli przekonuję się do piachu. Zaczynam wrzucać trójkę, zdarza się i czwórkę. Rzeczywiście coś w tym jest, że aby jechać po piachu należy dać w gaz.



Choć zdarzają się jeszcze momenty gdzie listonosz bierze górę to wydaje mi się, że już wiem o co w tym chodzi. Jazda zaczyna mi się podobać.







Polataliśmy trochę i kierujemy się z powrotem na bazę a więc i na tunele.




Trochę się Norbi zakopał. Robię fotkę i lecę na pomoc.



Naczelny fotografuje przebieg akcji.



Długo nie posiedzieliśmy w miejscu. Dojeżdżamy do torów. Ekipa która dojechała do nas później mówiła, że własnie torami przyjechali.
My obraliśmy trasę wzdłuż torów. Jadę, pędzę dość szybko. Wyskakuje nawet na jednej hopce. Patrzę przed siebie i po hamulcach.



Most kolejowy był. Droga wzdłuż torów skończyła się przepaścią.



Naczelny był sprytniejszy. Pojechał inną drogą i udało mu się dotrzeć na most od innej strony. Nawet mi zdjęcia robił. Widać, że prędkość była duża




Przystanęliśmy potem by chwilę pogawędzić. Chwilę po nas z lasu wyłoniły się trzy sportowe maszyny. Zatrzymali się przy na nas, pogadali.
Jeden z kierowców przyglądał się mojemu XTekowi. I stwierdził, że mam ładne 125.
No, poirytowało mnie to mylne określenie. Rano również mój motocykl został nazwany 125.
A było jechać Transalpem. Nie ma wtedy wątpliwości co do pojemności, a ja jestem nazywana silną kobietą co dodaje mi +50 do satysfakcji



Jeszcze nie zwiedzaliśmy bloków, więc udajemy się w ich stronę.








Po obejrzeniu powoli kierujemy się w stronę obozu. Zbliża się wieczór. Ale postanawiamy zahaczyć jeszcze budynek z kominem.




Naczelny odkrywa to:



Powoli ucieka powietrze, więc jedziemy do obozu, który tymczasowo zmienił się w serwis GSa i zakład wulkanizacyjny.





Po naprawieniu usterek przystąpiliśmy do rozpalenia ogniska, pogawędek, przyśpiewek, i nocnych Polaków rozmowy





Jeszcze spacerek po pustyni piachu







Przed snem spacerek do toalety mało nie spowodował u mnie zawału gdy nagle przede mną wyrosło to coś



Rano wyglądało to lepiej. Ponoć GS wisiał za karę bo upadł na beton i nie chciał potem jeździć.



Sztuka rozbijania namiotu





Dakar z szubienicy ściągnięty






Pożegnaliśmy się i każdy pognał w swoją stronę.



Jadąc czułam, że motocykl dziwnie zachowuje się na zakrętach. Okazało się, że też wiozę pamiątkę.



Na koniec krótkie podsumowanie spotkania zawarte w filmiku.

Jakby kto był chętny na takie spotkanie to dajcie cynk i się pomysli

P.S Te ładniejsze zdjęcia wykonał Naczelny, pozwoliłam sobie użyć

Ostatnio edytowane przez zaczekaj : 15.01.2014 o 23:45
zaczekaj jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem