Wątek: Turcja 2019
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01.05.2019, 22:20   #3
SMP
 
SMP's Avatar


Zarejestrowany: Nov 2018
Miasto: Kraków
Posty: 88
Motocykl: CRF1100AS
Przebieg: 25000
Galeria: Zdjęcia
SMP jest na dystyngowanej drodze
Online: 5 dni 12 godz 42 min 26 s
Domyślnie

zwróciłem w Zonguldak, jestem już w Grecji

Dzień 5
Jestem w rejonie Zonguldak nad Morzem Czarnym. Dziś miałem w pierwotnym planie dojechać do Bułgarii - Swilengrad, ale popatrzyłem jeszcze raz na mapę i uświadomiłem sobie, że droga prowadzi przez główne przejście graniczne z Turcją, czyli może tam być kocioł. Już jechałem wiele razy autostradą przez Serbię i widziałem tabuny turków.. zmieniam więc plany. Szybki rzut oka na mapę, jak mogę jeszcze wjechać do Bułgarii w Rodopy. Znajduje trasę przez Ipsalę do Grecji, potem Aleksandropolis i docelowo Komotini. Ok, jadę tam.
Chcę ominąć Istambuł i jechać boczną nadmorską drogą, na mapie widziałem fajne zakręty. Droga raz lepsza, raz gorsza, strasznie biedne rejony. O ile w Rumunii ta bieda była taka bardziej 'wesoła' ludzie jednak uśmiechnięci, machali do mnie, to tu jednak czuję się nieswojo. W kafejkach sami faceci, kobiety widziałem jedynie wypasające bydło. Jadę drogami 'bez nazwy', tak tomtom opisuje lokalne drogi bez numerów. Ciągne tak jakieś 200km, nie mam pewności czy przeprawa przy morzu przez Bosfor to most czy prom, pytam w kilku miejscach w których się zatrzymuję, ale nie możemy się dogadać. Jednak turecki język to inna bajka. Jeden gość się nagadał, to z całej wypowiedzi zrozumiałem jedynie 'gieesikser' czyli motocyklista. W piekarni kupuję jakby wekę, jem całą, wypiekają na miejscu i jest super świeża, mają tylko dwa rodzaje pieczywa - duże i małe. Kilkanaście km przed jak się później okazało mostem mijam kolejne grupy moto, ale to lokalesi, zapewne ze Stambułu. Od 3000km spotkałem może 10 motocykli, a teraz przez chwilę kilkadziesiąt, czyli dobrze wybrałem drogę.
Cały czas jadę gdzieś obok autostrady, wiem jednak, że aby dotrzeć do celu na czas będę musiał z nich trochę skorzystać. Mam jeszcze jeden cel, fajne zakręty znalezione na mapie, niedaleko Stambułu. Zbliżam się do mostu, wieje coraz mocniej, ciężko się jedzie. Za mostem bramki, moja karta HGS do płatności już nie działa, doładowałem ją tylko za minimalne 30 lirów. Płacę więc kartą. Jeszcze odnośnie płatności kartami, nw niektórych stacjach maja po 5-7 terminali, ale nie udało mi się dowiedzieć dlaczego. Za bramkami staje 20 metrów od policji, żeby ubrać rękawice, jak już ruszam to mnie zatrzymują. Standardowe pytania, skad, dokąd, paszport.. sprawdził w aucie i za 3 minuty jadę dalej. Im bliżej Stambułu tym więcej policji, oni zresztą są tu bardzo widoczni na każdym kroku, jadę i zastanawiam się ilu policjantów zabezpiecza tak ogromne miasto. Jadę w kierunku kolejnej fajnej drogi w lesie, wjeżdżam i już wiem, że to nie był najlepszy pomysł choć sama droga fajna. Chyba też mają święto, w lesie przez który jadę jest jeden wielki piknik, wszyscy grilują, chyba pół Stambułu tu przyjechało, tysiące ludzi, grilują w małych grupach ale dosłownie jedna na drugiej i tak przez kilka kilometrów, polskie plaże to przy tym pikuś. Takie pikniki widziałem już kawałek wcześniej, na dużych terenach, z placami zabaw.. a nad morzem pustki. Przejeżdżam z trudnością ten park, zmieniam w navi kierunek na Grecję.
Przejeżdżam przedmieścia Stambułu i jestem na dwupasmówce w stronę Grecji. Daje mi w kość wiatr, podmuchy są tak silne, że muszę zwolnić, jadę 70-80, w navi czas wydłużył się już o 45 minut. Docieram do granicy z Grecją. Na drodze nie było wcale ruchu a tu na granicy spora kolejka, kilkadziesiąt aut. Wyprzedzam pierwszą część kolejki która puszcza jakiś pogranicznik, każe wjechać na pierwszego i za 5 minut puszcza mnie dalej, a tam kolejna kolejka. Widzę metr luki przy budkach po prawej, robię więc to co zwykle czyli podjeżdżam z boku i odprawiam się jako pieszy.
Turecka cześć granicy robi duże wrażenie. Oprócz 3 okienek do których trzeba podjechać, jest masa wojska, czekpointy na moście, jednostka wojskowa, żołnierze z długą bronią, przypomina mi się film Operacja Samum. Tu pierwszy raz każą mi ściągać kask, zresztą grecy robią to samo, no ale w końcu to Schengen. Jestem w Grecji, mam 100km do Komotini, ale zastanawiam się czy nie spać nad morzem w Aleksandropolis, patrzę na ceny na bookingu (wreszcie mam normalny net), znajduję hotel Ramada Plaza Thraki. W hotelu próbuje negocjacji ceny, recepcjonista wzywa menadżera, jak się okazuje motocyklistę. Gadamy o afryce. Dostaję super ofertę... zostanę więc na dwie noce, podkręcę się jutro po okolicy, widziałem tu fajną drogę na navi, zresztą menadżer już też mi o niej wspomniał. Jutro relaks... no może kilka km nakręcę w pobliżu, a pojutrze w Rodopy.
Dziś przejechałem prawie 650 km

--

https://facebook.com/SztukaMotoPodrozy/
__________________
www.facebook.com/SztukaMotoPodrozy

SMP jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem