Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22.07.2023, 23:02   #16
luk2asz
 
luk2asz's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Apr 2010
Miasto: KrK
Posty: 1,248
Motocykl: CRF1100
luk2asz jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 1 tydzień 1 dzień 11 godz 6 min 49 s
Domyślnie

Piszę post pod postem, bo niestety ale jak się więcej załączników daje to coś wywala i roboty na dwa razy.

Cały czas jesteśmy w piątek i jedziemy po Strada Assietta. No dobra już zjeżdżamy do Sestriere. To miejscówka znana z olimpiady w Turynie i dość popularna w tej części miejscówka narciarska. W lecie mnóstwo rowerów, zarówno górskich jak i szosowych. Generalnie włosi lubią pedałowanie, taki chyba ich sport po piłce.

W Sestriere zaczyna się asfalt ale dla na na niedługo. Po kliku kilometrach zjazdu wjeżdżamy do doliny Argrntera. Od co najmniej dwóch lat, wjazd kosztje 5 euro. Przynajmniej inflacja ich nie dopadła, bo jak w 2021 roku Zylka tam zabrałem to też tyle kosztował wjazd. W 2012 kiedy byłem tam pierwszy raz było za friko, podobnie jak w 2014 i 2018. No dobra, nie ma co narzekać - przynajmniej można wjechać i droga jakoś utrzymana.
Na początku dolina to coś na kształt naszej Chochoowskiej, dość szeroka, środkiem wartki strumień, tylko wysokość nie ta. Valle Argentera na wjeździe leży na 1650 m.n.p.m. Na końcu można się wspiąć na 2440 m.n.p.m ale to już na prawdę inna dolina, która ma swoje odgałęzienie i jest jakby na wyższym piętrze - to Valle de Gran Miol.

To właśnie końcówka drogi na Gran Miol, bacówka ze stajniami i dalej tylko szlaki.
IMG_4510.jpg
IMG_4514.JPEG
20230707_131341.jpg

A tu Zylek odkrywa, że jego centrum dowodzenia wszechświatem w postaci Garmina przestało łądować.
20230707_131023.jpg

Próba reanimacji okazuje się porażką, to znaczy nie do końca, bo stwierdza, że to raczej na zasilaczu - więc odpuszcza z naprawą i spadamy.

Jedziemy w dół do Argentery i skręcamy do schroniska na Alpe Plane, leży sobie na 2100 m.n.p.m i mają tam swojskie serki i wędliny. Piwo tez mają ;-)
To już można powiedzieć tradycja, bo już drugi raz tam staję na pożywienie.

Dojazd do schroniska prawie jak w Theth :-)
IMG_4515.jpg

IMG_4517.jpg
IMG_4519.jpg

A w schronisku specjały lokalne
IMG_4523.jpg
IMG_4524.jpg
IMG_4520.jpg

Zjechać można z tą samą drogą co się wjechało lub wybrać wariant stromy. Początek cholernie stromy i z luźnymi głazami ale na ciężkim sprzęcie da się rade.
IMG_4521.jpg

Dzięki temu można zrobić pętelkę a nie jechać tą samą drogą. Oczywiście wrócić z doliny trzeba i tak tym samym szlakiem bo jest doliną ślepą dla zmotoryzowanych ale to zawsze jakieś urozmaicenie. Cała dolina, a nawet dwie to jakieś 13 km w jedną stronę, robiąc schronisko - pętelka to następne 30 km po szutrach.

Po wyjeździe z doliny czuć już zmęczenie u wszystkich. Dobijamy jeszcze następny szutrowy odcinek na Sagnaa Longa i zjeżdżamy po trasie narciarskie. Oczywiście jest ona legalna, w lecie to dojazd do domków i górnej stacji narciarskiej, w zimie niezła nartostrada. Tak dojeżdżamy do Claviere. To małe miasteczko narciarskie na granicy z Francją. Że Ropuch tu pierwszy raz to proponuje się dobić małą pętelką asfaltową przez Francję do Bardonecchii i dalej na kamping. Ropuch mówi ok, Zylek mówi pass, bo chce jechać naprawiać ładowanie centrum dowodzenia wszechświatem.

No to ładujemy z Ropuchem do krainy żabojadów, spadamy do doliny Claree i przez przełęcz Col de l'Echelle 1762 wjeżdżamy do Bardonecchi.
20230707_160328.jpg
20230707_160725.jpg
IMG_4528.jpg
IMG_4526.jpg


Dalej już tradycją stają się zakupy w markecie w Oulx i powrót na kemping.
Na kempingu piwko i próby reanimacji zasilacza w garminie u Zylka. Odpadł na lutach jakiś element, coś jak dioda , kondensator czy coś, nie wiem , nie znam się , zarobiony jestem. Ja się upierałem, że to się na taśmę zrobi , Zylek że lutowanie potrzebne. Niestety jak gospodarz kempingu uraczył mnie w 2012 roku kompresorem do czyszczenia filtra powietrza, tak tym razem lutownicy nie miał. No to mówię , jadę do marketu coś tam kupimy. To wskakuję w krótkich gaciach na brykę i ładuję do marketu, tam lutownica za dziesięć ojro i powrót. Piwko , prąd , cyna w jakiś dziwnych paskach , poparzony palec i jest - uratowani !!!!! Zlutowane , działa.

To co piwko , lizo , winko i do spania - jutro maraton po Francji :-)
IMG_4552.jpg
luk2asz jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem