Panowie, poważne pytanie mam.
Mój Golf ma już 23 lata i 450 000 bezawaryjnej jazdy. Odwidziłem nim z rodziną wiele krajów w Europie. Woził 5 osób i 5 rowerów zawsze bezawaryjnie. Rozpuścił mnie kosztowo przez te lata.
Ale chyba czas kupić coś nowego.
I tak patrzę na rynek używanych. Szukam kombi rodzinnego, żeby znowu woziło mnie do pracy a rodzinę dwa razy w roku na wakacje albo w górach albo na kolarzówkach - w lipcu 2023 w Alapy lecimy na kolarki a w sierpniu za koło podbiegunowe na trekking.
I ani nie chcę dawać 60-70 kafli za poflotowe tyrane auto z serwisem olejowym co 30 tyś (makabra)- już wolę dopłacić na nowe.
Ale też nie uśmiecha mi się wydawać 150 za Octavię kombi 2.0 disel, no chyba, że będzie trzeba.
Więc pomyślałem - to może 1.0 TSI Octavia Kombi - tu zmieszczę się w 110-115 tyś. Ale to dla mnie dramatycznie mała pojeność.
Ale może jadnak?
W końcu mam starego disela, któremu niestraszne małe przebiegi codzienne po mieście - brak DPF ani niestraszne gnanie autostradą 140 km/h ciągiem cały dzień.
Ale nowy diesel ma DFP, SCR i może mi szybko wyjść bokiem na mieście
Więc może ta benzyna 1.0 jest całkiem opcją?
Wątpię, ale zapytam.
Co robić FAT?