Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06.01.2020, 18:22   #12
Emek
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
 
Emek's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Aug 2015
Miasto: Scyzortown
Posty: 10,790
Motocykl: No Afrika anymore
Emek jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 rok 6 miesiące 3 godz 22 min 54 s
Domyślnie

02.06
Rano śniadanko w hotelu na bogato i ruszamy na granicę.



Kilkadziesiąt kilometrów mija szybko i sprawnie. Granica jak to granica. Opornie jak zwykle i nie mam oczekiwań że coś będzie szybciej. Strona UA w zasadzie błyskawicznie a kolejny etap po stronie rosyjskiej to bite kilka godzin. Wypełnianie kwitów, wriemienne wwozy, papierologia. Trzeba to przeżyć. Wreszcie udaje się pokonać rosyjską biurokrację i jesteśmy w Rosji. Teraz już będzie spokojnie. Tankujemy i kierujemy się na Biełgorod a następnie w kierunku na Rossosz żeby nie lecieć na Woroneż. Tą drogę również znamy doskonale ale już wiem , że moje założenie coby dotrzeć do Pawłowska stało się nierealne i musimy jakoś przekimać po drodze. Ta trasa jest mało ciekawa. Pola uprawne i otwarte przestrzenie wokół. Mało miejsc do biwakowania a że noclegi są w Rosji relatywnie tanie i za stówkę możemy spać pod dachem we czterech to nie ma co sobie doopy zawracać szukaniem miejsca na biwak, szczególnie na dojazdówce gdzie czas jest ważny. Po drodze za Biełgorodem stajemy jeszcze na późny obiad w knajpie z gatunku tych , których nie znoszę czyli w opór wszystkiego podgrzewanego w mikrofali. Cóż to tylko paliwo , ma starczyć do wieczora. Jemy co jest i ruszamy dalej.

Jurkowi jak widać smakuje.


Udaje nam się dojechać do jakiegoś przemysłowego miasteczka pod nazwaniem ALeksiejewka gdzie znajdujemy hotelik pod nazwą Северная пальмира.
http://www.palmira31.ru/
Bardzo miła Pani rejestruje nas w hotelowych księgach. Rozpakowujemy motocykle i pakujemy się do hotelu. Nalegam abyśmy mogli zapakować motocykle za dodatkową bramę bo co z oczu to z serca i ładujemy motocykle na zamknięte podwórko tuż pod oknami naszych pokoi. Jest dobrze.
Chłopaki się ogarniają a ja z Michałem lecimy w magazyn uzupełnić zapasy na wieczór i śniadanie. Supermarket jest duży i blisko , ok 500 metrów od naszego obiektu. To co zaskakuje to kosmiczne wręcz ceny warzyw i owoców. Banany są tańsze od jabłek a cena pomidorów i ogórków jak na warunki rosyjskie dość wysoka. Dziwne o tyle, że po drodze mijamy same pola uprawne obsadzone ogórkami. Robimy zaopatrzenie a za radą hotelowej recepcjonistki udajemy się do lokalu obok po piwo na rozliw. Czyli coś w rodzaju piwiarni gdzie piwo sprzedaje się w butelkach a obsługa nalewa je bo butelek z kija. Wzięliśmy też z ciekawości lemoniadę. Co ciekawe smakowała podobnie jak te napoje w woreczkach z lat 80. Kto pamięta ten wie.

Na terenie mamy też miejsce biwakowania pod postacią zadaszonej wiatki.

Akces do wiatki mamy z okna pokoju chłopaków bo nie opłaca się obiektu obchodzić.
Wieczorny popas , piwko z kija i walimy się do łóżek. Jutro będziemy już na drodze Kawkaz więc droga na pewno poleci nam sprawniej. Ale najpierw musimy do niej dotrzeć. Lecimy wsiami na Rossosz a potem do M4. Mamy do pokonania jakieś 200 km do głównego kaukaskiego traktu a potem to już wyjdzie w praniu jak daleko dojedziemy. Się zobaczy.
Emek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem