Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24.08.2018, 22:29   #33
matjas
 
matjas's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Brzezia Łąka
Posty: 13,669
Motocykl: nie mam AT jeszcze
matjas will become famous soon enough
Online: 4 miesiące 1 tydzień 16 godz 8 min 2 s
Domyślnie

odcinek odwołujący się do wyobraźni czytających - bez obrazków o pierwszej pobudce, kiblach na proszek i nicnierobieniu.

Zatem nadchodzi dzień następny i otwieramy oczy. Normalnie możnaby pomyśleć, że nowe miejsce itd. to się obudzi człowiek z kurami czy innym ptactwem ale my budzimy się koło 9tej i jakoś do wstania ciśnie nas tylko to co rano... nieco później na spacerku na górkę konstatujemy, że tam po prostu nie ma żadnych ptaków. serio. nie wiem jak to możliwe ale w takim lesie nie ma żadnego porannego typowego tiutiurlikania. hm... może się ktoś wypowie ornitologicznie jak to w ogóle możliwe. może to ten BTS obok stawiany jeszcze przez Nokię tak sieje, że ptaki unikają tego miejsca. Żart taki - na kolejnym postoju później jest podobnie.
no w każdym razie budzimy się i po wstępnej ocenie płaszczyzn idziemy kulturalnie lać - toalety są dwie więc jakoś tak wychodzi, że Tup bierze prawą a ja lewą i tak jest już do końca naszego tam pobytu - wiązać się z tym będzie pewna ciekawa historia bo po trzech dniach Tupek pyta mnie czy u mnie w kiblu też jest taka lina z sufitu. WTF lina? idę do 'jego' sztuki i stwierdzam, przecierając oczy, że pośród tego lasu patrzę na toaletę dla niepełnosprawnych. masakra... poręcze po bokach, gruba na 7cm lina zwisająca z sufitu aby ułatwić sobie wstawanie + podjazd drewniany dla wózka. No to mnie kompletnie rozbiło.
Jeśli jeszcze mogę chwilę o temacie od d... strony, bo coś takiego widziałem po raz pierwszy: toalety są kompostujące czyli nie ma żadnej wody, żadnych spłuczek. Obok sedesu zakrywającego tradycyjną dziurę w desce /tak sedesu!/ stoi pojemnik z kompostem i duża szufla do zasypywania swoich sukcesów. Efekt jest taki, że w dole pod deską coś widać ale nie jest to kupa g... i nie ma żadnego zapachu. Żadnego.

Cały teren nad jeziorem jest podzielony jakby na trzy parcele z centralnym miejscem, które zajęliśmy my - wiata zadaszona gdzie można rozpalić ogień, obok ławki ze stołem i po lewej oraz prawej stronie powtórka z ławek ale oddalonych o dobre 70-80m. Po przypłynięciu nie byliśmy sami bo stało tam rano auto z przyczepą kempingową ale ludziska następnego ranka się ulotnili. Nie wiem nawet kto to był. Od tej pory, czyli od naszej pierwszej pobudki całe to wszystko jest 'nasze'.
Na glebie ani jednego papiera czy butelki lub peta... Dżizas...
No I tak sobie tam kutwimy... Mamy opływać konika od góry i kanałem Saimaa wracać naokoło do Lappeenranty ale koniec końców jest nam tak dobrze, że po prostu olewamy temat i zostajemy na większość naszego pobytu właśnie tam. Co mozna robić w takim miejscu? No właśnie NIC. Po prostu wystarczy być.

Zjadamy duże śniadanie i planujemy jakby się tu skutecznie poopierdalać przez resztę dnia - trza się naplanować, wiadomo, ale udaje się nam to znakomicie. Mycie zęba w takiej sytuacji to już poważne przedsięwzięcie
Ja powoli przygotowuję wędki ale w związku z tym, że plan powyższy trzeba realizować otwieramy jakieś piwko i wpatrujemy się pilnie w jezioro.

- o pa! znowu ta barka z drewnem;
- nooooooo.....
- może dzisiaj na ryby?
- daj spokój - jutro też jest dzień...

Robimy zdjęcia, wchodzimy na najwyższe wzniesienie, z którego niewiele widać ponad wodę normalnie full inclusive.
Jakiś delikatny klar kajaków, ognisko wieczorem, warzywa z ryżem i planujemy dnia następnego pokazać rybom kto tu rządzi. Tymczasem jednak próbujemy szczęścia poszukać na dnie kilku puszek a nie znalazłszy go tam, szukamy go w butelce jakiejś rudej cieczy. Fajnie jest... ognisko pod wiatą kompletnie przez nas zajętą buzuje aż miło, dym gryzie w oczy a my postanawiamy rozbić sobie tuż obok namiot zaś samą wiatę uczynić naszym magazynem co skutecznie eliminuje ją z użytkowania przez osoby, które jakimś cudem mogłyby tam dotrzeć. Jak bardzo polskie się to okaże przekonamy się nazajutrz.

Zasypiać już będziemy w cywilizowanych warunkach na matach, w namiocie a oprócz szumu fal szumi nam w głowach. Jest pięknie... Tupek czaruje jakieś nocne zdjęcia prawdziwymi aparatami na błoooonę i oblicza te czasy i przysłony itd... Ja mam przyjemność mieć wszystko gdzieś. Po prostu roztapiam się w tym cieple, zapalam fajkę i wypoczywam. Po prostu NIC nie musimy. Liczy się tylko to miejsce i ta chwila i to po prostu wyraźnie czuć.

m
__________________
'Przestań naprawiać kiedy zaczynasz psuć' - Ojciec matjasa

Ostatnio edytowane przez matjas : 24.08.2018 o 22:44
matjas jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem