Jedziemy dalej: fotografie obrazujace maloobrazkowe i opisy pod linkiem:
https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=1011631232509783&id=794165897589652¬if_id=1575283121217097¬if_t=page_post_reaction
Pojawią się obrazki.
Epeisod.
Noc była ciemna jak sumienie Dariusza.
Nim słońce Pamiru wzeszło juki na osłach siodłali: Dyrektor Parku Narodowego i wzruszony dottore Polacco.
Biło na piątą rano czasu lokalnego, kiedy dwóch śmiałków zaopatrzonych w broń i niezbędne zapasy żywności, ruszyło na osłach w góry Perijoch Tau.
Dr Honzik spał w tym czasie jak zabity, jakby przypieczotowany los kolegów, podzielał solidarnie.
Maurycy zaś przewracał się z boku na bok na ostatniej, wygodnej kanapie z nadzieją, że nie będzie jej musiał już z nikim dzielić.
Obaj członkowie ekspedycji ratunkowej, by wpisać się kanon, narzucili mordercze tempo. Tu oddajmy na chwilę osłu/owi Dariuszowi głos, którego dosiadał dottore Polacco:
- Kurwa mać!
Hala pod Gołębią Szyją. Okolice namiotu Dariusza ludzkiego.
Dariusz ludzki się budzi, wychodzi przed namiot.
Przed wejściem do namiotu Ranny leży w pozie wskazujacej na spożycie znaczne i się nie rusza. Ta ostatnia uwaga nie potrzebna ale... chrapie! I to jak! Obok niego krzesło, równo przykryte szronem (jak Ranny) plus komplet wędlin, które to z wieczora, z dala od obozowiska, mieli wynieść panowie: BG, RK i Cichy...
Ale to jeszcze nic...
Wokoło obozowiska spały, no ni mniej ni więcej - kole tysiąca niedźwiedzi albo i trzech! W podobnej pozie do Rannego...
- Nie,, nie,, nie... To nie może być prawda!
Dariusz ludzki nagle łapie się za serce... Wykonuje dwa kroki i pada na twarz!
Wypisz wymaluj, jak Sędzia Pokoju z Dżirgatal nad Jaszyl Kulem. Co miało miejsce po dwóch stakanach podlaskiego likieru. A taką ponoć silną głowę miał...
Epeisod und Kosmos.
Budzą się BG, RK i Cichy...
Obraz, który zastają kłóci się z oczekiwanym.
Niedźwiedzie chrapią, chrapie Ranny, tylko Dariusz ludzki leży bez ducha.
Stasimon.
No dramat...
Epeisod.
Na halę pod Gołębią Szyję wpadają: Dyrektor Parku Narodowego i dottore Polacco.
Narrator w głębi:
- Coś niewiarygodnego... Tempo obu kosmiczne!
Chór osłów:
- Kurwa, kurwa, kurwa... nigdy więcej!
Kosmos.
Budzą się niedźwiedzie.
Potencjalny dramat. Nie tylko antyczny.
Parados,
Dottore Polacco chwyta broń i nóż. Rzuca się w stado tysiąca albo i trzech - niedźwiedzi!
Kosmos.
Niedźwiedź Bar Wódz wyje.
- Dottore Polacco! My tylko kibice! Miłość! Miłość! Miłość! Nie nienawiść!
Kosmos
- Jam nie dottore Polacco... Jam Bebeto. Bebeto Trąba...
Kosmos po raz wtóry.
Bebeto robi dwa kroki, chwyta się za serce i pada na twarz!