Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13.06.2017, 16:40   #11
Kudłaty91


Zarejestrowany: Sep 2010
Miasto: Radom
Posty: 167
Motocykl: RD04, RD07, Tramp, EXC 450
Kudłaty91 jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 5 dni 6 godz 40 min 48 s
Domyślnie

Tak dla odmiany, żeby nie było że wytrzeźwieliśmy i nie piszemy dalej. Maciek zajęty ogarnianiem moich spraw więc ja napiszę parę słów.

Przed południem odebrane wizy, telefon, jasne że jeszcze dziś jedziemy, garaż - dom, biegam jak opętany, i tak do godziny 18. Stop, nie taki ma być wyjazd więc jedziemy jutro z samego rana. Trochę irytacji i pokory chociaż na początku wyjazdu nie zaszkodzi.

Poranek jest chłodny, deszczowy. Sączy się powoli z nieba, czasem świeci słońce. Spotykamy się na stacji wKocku, jak zawsze. Tankujemy, właściciel stacji pyta gdzie jedziemy? Mongolia! Hehehehhe dobre, śmiejemy się wszyscy. Krótka pogaducha kogo bardziej rzuca na mokrej nawierzchni i jak bardzo gibie€ posmarkanym stelażem własnej konstrukcji - wygrywam. Trzycyfrowy DOT tylnej opony nominuje zwycięzcę bezmyślnego cięcia kosztów.
Tak naprawdę w głowie mam mętlik, taki pozytywny. Nic nie jest poukładane, mamy parę papierowych map, automapę na Rosje z telefonu oraz jedną ogólną mapę całej Mongolii. Uwielbiam taki stan gdzie nikt za nic nie odpowiada, nikt nie ma czegoś żeby o to się specjalnie martwić, przecież nie zginiemy. A co więcej się zdarzy? Czas mamy, wizy grubo ponad planowany termin, i chęć wyjazdu, takiego przez duże W.



Serwy, 15km przed Augustowem brakuje paliwa w trampku... a Ty chcesz jechać do Mongolii ..
Odwiedzamy obóz harcerski na mazurach gdzie dołącza się do nas Rafał i odprowadza aż do Litwy. Pierwsza kima na dziko 100km za Wilnem nad jeziorem, idzie łatwo - z głównej drogi skręcamy w mniejszą, i mniejszą, i tą najmniej atrakcyjną i voila! Miejscówka gotowa, i to z wodą!


Plany planami, aby o godz 7 jechać dalej. Wstajemy o godz. 9, śniadanie i jedziemy bez spiny.
Lubię mieć jakiś cel wyraźnie przed sobą. Nie żeby bezwzględnie dążyć do jego zdobycia, bardziej chodzi o coś do pokonania, ciekawość jak będzie, jak sobie z tym poradzę, co się spieprzy.
Litwa i Łotwa mija szybko na przemian z deszczem i słońcem.



Mój kondonek przeciwdeszczowy, jedni mówią że to przecież kolory HRC, tego się trzymam. Inni że kolory Rosji, bądź Kapitan Ameryka (i inne). Oczywiście że kupowałem go jako HRC



Na granice Rosyjską wjeżdżamy o godz. 18. Przed granicą wymieniamy kasę na dolary, ciut rubli i stajemy w kolejce. Można szybciej ale mamy czas, dziś i tak chcemy tylko przekroczyć granicę a przed nami tylko jakieś 25 samochodów. Kolejka opornie posuwa się do przodu, ale zajebiście, w końcu wjeżdżamy do Rosji. Granica - oddzielny temat. Ni ch**ja rosyjskiego, nawet nie jesteśmy osłuchani. Przetłumaczone karteczki od Radiatora trochę pomagają jednak gdy już myślimy że to wszystko wtedy dostajemy nowe, ogólnie sodoma i gomoria, ale na wesoło Ktoś płacze tuż przed okienkiem z dzieckiem na rękach, komuś konfiskują bagaże ogólnie atmosfera robi się napięta jak plandeka w żuku a my ni w ząb do niej nie pasujemy. Zbliża się północ, końcówka wypełniania dokumentów, wpisujemy datę i czekamy parę minut przed okienkiem. Dokumenty dajemy do budki i są do poprawy, wszystko trzeba przepisać, na nowo - minęła północ i data jest już nieaktualna. W końcu pani z okienka i wskazuje paluchem co gdzie wpisać. Haaa! Udało się, jesteśmy w Rosji!
Tuż za granicą, godzina po 1 w nocy, ciemno, a choj przygodo! Taaaak jeeest!
Jednak z tyłu głowy męczy mnie myśl, że ci Kazachowie którym konfiskowali bagaż wcale nie są tak szczęśliwi i na pewno nie udali się na granicę szukając guza, piątej klepki, przygody ...
Ostatecznie robimy jeszcze 60km i ok godz 3 rozbijamy namioty. Przebiegów dziennych nie piszę bo każdemu od dawna już nie działa licznik



Najwięcej czasu zajmuje mi wybranie zdjęć, bo kiedy zaczynam je oglądać, dochodzę do połowy a micha cieszy się w najlepsze

Ostatnio edytowane przez Kudłaty91 : 13.06.2017 o 16:51
Kudłaty91 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem