Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09.10.2015, 21:23   #111
jagna
 
jagna's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
jagna jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 3 min 21 s
Domyślnie

Odcinek 14, czyli niestety wszystko kiedyś się kończy (urlop też...)

Jak co rano, testujemy „heringa w tomatach”, czyli śledzia w pomidorach. Już chyba szósty dzień z rzędu. Może po powrocie napiszemy recenzje, bo codziennie inna puszka

Ruszamy na południe do Onufryjewa, gdzie zaskakuje nas nieco brak mostu (remont), ale na szczęście jest kładka dla pieszych
Co prawda Jagna zawadza handbarem o barierkę, handbar blokuje dźwignie hamulca i ogólnie śmiesznie jest

Wąskim jak ścieżka rowerowa asfaltem jedziemy na lokalny koniec świata, czuli Niedźwiedzi Róg.

Jedziemy zerknąć na Śniardwy, jak na złość jakoś mgliście jest…



Sam Niedzwiedzi Róg dość klimatyczny. Koniec lądu, koniec asfaltu…



A dalej to co Jagny lubią najbardziej, czyli długi, pusty (i legalny!) szuter przez las. 15 km

Szuterautostrada właściwie:



Sympatyczna wioseczka pod Piszem:



Jesteśmy w środku Puszczy Piskiej. Mnóstwo tu leśnych dróg, korzystamy skwapliwie. Z Waglika przebijamy się Wiartel i dalej nad Jezioro Nidzkie.
Miała być miejscowość, ale była tylko leśniczówka Zamordeje:



Leśniczówka chyba ważna jest, bo wiedzie do niej piękny nowy asfalt z Rucianego-Nidy

Asfalt piękny, ale nudny, skręcamy więc w kierunku jeziora i jedziemy na azymut do Rucianego.

Wyjeżdżamy z lasu koło portu.
„Raf, a może by tak po emerycku przepłynąć się stateczkiem po jeziorze?”
A co!





Ciekawe zastosowanie przyczepy kempingowej:



Pani z portu poleca nam knajpę na obiad. Zamawiam sałatkę z rakiem:



Całkiem ładny ten rak:



Korzystając ze zdobyczy cywilizacji szukamy ładnego miejsca na nocleg, czyli leśnego pola namiotowego. Celujemy w pole nad małym jeziorkiem pod Szczytnem.



Odpuszczamy sobie zwiedzanie leśniczówki „Pranie” i znów szutrami lecimy na południe:



Ograniczenie do 40 całkowicie bez sensu

Szutrami dojechaliśmy prawie do Szczytna:



gdzie poczyniliśmy cowieczorne zakupy czerwonego wytrawnego.

I dalej na południe:




Leśne pole namiotowe nad jeziorem Sasek okazało się klepiskiem w środku wsi, więc zawróciliśmy.

„Raf, taka ładna agroturystyka, może zaszalejmy ostatnią noc?”
Zaszaleliśmy Nocleg kosztował nas więc niż wszystkie pozostałe razem (bo były głównie za darmo), ale co tam

Sasek Mały to bardzo urokliwa wieś nastawiona na koniarzy. Więc prawie pasowaliśmy

Takie ładne pensjonaty tam są:



Tradycyjnie wybraliśmy się nad jezioro popatrzeć na zachód słońca:





No i się nie zawiedliśmy:



I tak zakończył się nasz ostatni dzień „offowy”.

Kolejny to już tylko dojazdówka asfaltowa do Warszawy.

Złapał nas jedyny podczas wyjazdu deszcz, ale na szczęście udało się przeczekać pod wiatką (bo kurtek ani przeciwdeszczówek nie mieliśmy).
Po 20 km asfalt wysechł (uff) i dalej było już nudno

Pod Warszawą odbieramy nasze auto, pakujemy motki, pamiątkowa fota i wioooo na autobanę.
Jeszcze tylko 6 h i będziemy w domu.

„Jagna, a pamiętasz, że poniedziałek rano przychodzą cyklinować parkiet, a my jeszcze tego kredensu po prababci nie wynieśliśmy?”

i jak na zawołanie sms od Fazika:
„Jesteście jutro w domu? Bo mam mały interes.”

I równie szybka odpowiedz: „My też mamy do Ciebie interes, ale nie taki mały”.

No to mamy załatwione



I tak dojechaliśmy do końca relacji.

Wszystkim czytelnikom, którzy dotrwali, ukłony, w szczególności tym, którzy coś czasem skrobną.

Nic tak nie zachęca do pisania (wszyscy piszący doskonale wiedzą, jak czasem trudno dobrnąć do końca…), jak Wasze reakcje

Do usłyszenia

PS – Ukłon specjalny dla Navai, który tydzień temu dzwoni:
„Jagna, jak się nazywała ta knajpa w Puńsku co pisałaś, bo nie mogę coś znaleźć?”
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą
jagna jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem