Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08.05.2018, 17:02   #4
Emek
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
 
Emek's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Aug 2015
Miasto: Scyzortown
Posty: 10,790
Motocykl: No Afrika anymore
Emek jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 rok 6 miesiące 1 godz 35 min 2 s
Domyślnie

1 maja 2018

Dziś planujemy wjechać na Pikuj. Jako że jest sucho nie spodziewamy się większych problemów. Pobudka i poranna toaleta.



Mała też już wstała i przygląda się nam z zaciekawieniem



Wieś już dawno się obudziła i praca wre.



My również pomalutku zwieramy szeregi do ataku na Pikuj.



Wcześniej jednak śniadanko.



I w końcu ruszamy zahaczając o sklep z zaopatrzeniem.



Pierwszy podjazd prowadzi po łące do lasu.



Wjeżdżamy w las i miejscami robi się ślisko. Na pierwszym podjeździe drobne problemy z trakcją ale jedziemy.







Przebijamy się wreszcie przez las i pomału wyjeżdżamy na połoniny.







Chwila oddechu na szczycie i ruszamy wzdłuż grzbietów w kierunku Pikuja.











Nie ma błota, jest sucho więc trasę określiłbym jako łatwą. Kurzyło się jednak niemiłosiernie.







Piękne widoki, łatwa trasa jednak nie obyło się bez wywrotek. Na jednym z trawersów Mierzeja zamiata i z efektownym przewrotem w przód ląduje w krzakach jagód.

Wszystko jednak jest w porządku. Mierzej cały, trampek również. Stawiamy żelazo do pionu i kontunuujemy wycieczkę.



Robimy krótki postój w miejscu osłoniętym od wiatru.



Jeszcze kawałek i docieramy w pobliże szczytu.



Zostawiamy motocykle i dalej idziemy z buta.



I wreszcie docieramy na szczyt.



Wieje dość mocno więc postanawiamy zjechać na dół.













Wracamy ciut inną trasą i po drodze zatrzymujemy się na ognisko.



Nagle w oddali widzimy grupę motocyklistów. Machamy i zjeżdżają do nas.





To nasi w składzie: Maxx, Tommi, Nowy, Adam i Darek.

Miło spotkać naszych na ukraińskim zadupiu. k:



Chłopaki ładują pod górę a my czekamy na nich przy ognisku. Posiłek nam się.należy.









Po posiłku leniuchujemy na trawie w oczekiwaniu na powrót chłopaków z góry.



Trochę im schodzi bowiem zabrakło paliwa w CRF i chłopcy musieli improwizować. Wreszcie jednak wracają a my tymczasem ruszamy w dół.



Trasa w dół dość mocno kamienista ale radzimy sobie.







Wreszcie wyjeżdżamy z lasu i wylatujemy na łąkę.









Trochę kluczymy aby dostać się do głównej drogi ale w końcu zjeżdżamy do Libuchory.



Do sklepu. Czas na chłodne piwko.



Wracamy na bazę ale Szymon niestety musi lecieć dziś.do domu. Pakuje więc toboły bo już późno a drogi przed nim kawał.





Szymon odjeżdża a my tymczasem luzujemy przed domostwem.





Nadchodzi wieczór więc wiadomo co było dalej.
Emek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem