Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15.07.2019, 13:10   #147
Novy
Moderator
 
Novy's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Dec 2008
Miasto: Niemcownia
Posty: 3,405
Motocykl: CRF 1000D/DCT
Przebieg: 48k+
Novy jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 miesiące 4 tygodni 14 godz 21 min 15 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał jagna Zobacz post
(...)
A Novy nam ściemniał, że do domu jedzie, że Germania za nim tęskni, tymczasem też na Litwę poleciał!
(...)
To nie tak...

Od początku założenie było takie, że wcześniej odłączę się od grupy (o czym starałem się wszystkich informować), żeby na spokojnie dojechać do Germanii.

To spokojnie miało przebiegać może przez Ukrainę, Słowację, Czechy, może przez środkową Polskę. Ważne, aby bez ciśnienia, jadąc dziurami, omijając wszelkie główne trakty i asfaltowe arterie, sunąć przed siebie niemalże na azymut. W tym momencie to nie cel był istotny, lecz droga, której miałem doświadczać, degustować i chłonąć.
Moim planem był bezplan.

Jak to jednak w życiu bywa, w tak zwanym międzyczasie otrzymałem info, że moja lepsza połowa spędzi długi weekend w Łebie...

Mój plan bezplan natychmiast musiałem zweryfikować i po pożegnaniu się z murzyniątkami obrałem kierunek - Litwa.

Kierowałem się na Wilno wciskając w opcjach drogi kręte i ruszyłem przed siebie. Tym samym po drodze jeszcze raz widziałem murzyniątka i to pewnie o mnie chodzi, a nie o Calgona.


Ruch minimalny, droga fantastyczna i mocno urozmaicona. Naprawdę można, a wręcz trzeba oczekiwać, że asfalt może ze średnio dobrego zmienić się natychmiast w dziury, jakby jeszcze tydzień temu był nalot dywanowy, szutry lub łaty piachu.


Mijają kilometry, docieram na granicę i widzę długaśną kolejkę. Kilka samochodów przede mną stoi grzecznie w kolejce inny motocyklista. Chyba będzie ciężko się przebić.
Na granicy nie widać żadnej aktywności, zero ruchu. Żar leje się z nieba, ale na niebie od tyłu nadciągają ołowiane bałwany. Podchodzę do budki, przedstawiam swój punkt widzenia, że gorąco, że być może deszcz i celnik lituje się, żeby od razu podjechać bez kolejki. Kiwam drugiemu motocykliście, że mamy zielone światło i ruszamy.
Odprawa idzie sprawnie, cały czas poruszam się korytarzem dla autobusów, które odprawiane są na bieżąco.


Litwo, ojczyzno moja...

Zatrzymuję się w Wilnie. Niemożliwie gorąco i duszno. Teraz żałuję, że nie zobaczyłem chociażby kawałka tego miasta. Zjadłem, nieco odpocząłem, wyjrzałem za okno, sprawdziłem pogodę i stwierdziłem, że jednak czas na mnie.

Nawigacja, opcja trasy - najszybsza.

Chmury kłębiły się i co chwilę oddawały nadmiar wody.
W okolicach Kowna urwanie chmury i boczny wiatr powodował, że nawet osobówki stawały na poboczu. Afryką tak miotało, że musiałem zrobić przymusowy postój.


Granica Polski, kierunek Łeba - lecimy.

Wciąż uciekam przed deszczem. Już zdążyłem wyschnąć. Muszę uciec tej chmurze.
Komunikaty radiowe podają liczne wzmożone lokalne wichury, podtopienia i zalania gospodarstw. Utrzymuje się wysoki stan wód. Dobrze, że jadę na zachód i zostawiam za sobą kiepską pogodę.

Na wysokości Orzysza dzwoni telefon...
Czarek (Termos) - Novy, gdzie jesteś? Bo my aktualnie stacjonujemy w Augustowie.
Jak jesteś gdzieś niedaleko to fajnie byłoby się spotkać.
Ja - moment, zatrzymam się, sprawdzę, oddzwonię.

po chwili

Ja - jestem od Was jakieś 80 km - znajdzie się dla mnie miejsce?
Czarek - no ba! Tylko kup po drodze coś do picia

Nawrotka i dalej do murzyniątek. Jadę i widzę przed sobą chmurę, przed którą tyle uciekałem
Tego dnia zmokłem jeszcze trzy razy, nim osiągnąłem cel.

Na miejscu już czekają na mnie i są w dobrych humorach: Calgon (Książę Cyganów), Czarek (Termos) i Teddy-boy (Człowiek bez butów).



I już wiem, że ten dzień jeszcze się nie skończył...
__________________
Wreszcie mam swój kawałek szczęścia w całym tym gównie dookoła
Novy jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem