Jest tyle zależnych, że masakra. Samo 4t czy 2t to już sprawa na tygodniowe rozważania. Miałem jedno i drugie i wybrałem 2t. Ale chyba jednak wymaga trochę wjeżdżenia. Na początku miałem exc 200 i nie potrafiłem go należycie ogarnąć. Teraz mam 2t, ale freeride i zrobiłem ogromny postęp, zwłaszcza po szkoleniu u Spiry w Przywidzu. Po drodze śmigałem 250 w czterosuwie. Freeride daje więcej frajdy
Zwłaszcza na początku kariery.
10 tys. to ciut niewiele. Motocykl będzie miał kilkanaście lat. W Polsce rzadko się zdarzają fajne egzemplarze. Trzeba się liczyć z pakietem startowym. Kapitalny remont 2t jest sporo tańszy. Mój freeride kosztował 18 tys, ale miał 17 godzin przebiegu. Teraz ma 45, wymiana tłoka po 90, więc przede mną cały sezon. Nie jeżdżę za dużo, stąd koszt utrzymania minimalny. Kilka rzeczy potrafię zrobić sam. Tak jak wspominałem, dużo zależnych.