Zostalem w tym tygodniu w paskudny sposób zmuszony do "wyserwisowania" zaciskow z przodu. Hamulce się zatły w pozycji WŁ. Jest to robota wstretna zmudna brudna i na dodatek delikatna. Nie pojechalem do serwisu z braku kasy, ale nikomu nie polecam.
Rozdlubywanie zapieczonych zaciskow zajelo mi dwa dni, bo oczywiscie takich malutkich ekstraktorkow nie daja. W koncu zazylem tloczki przy pomocy kotwy, takiego jakby kolka rozporowego z jakiegos stopu, fi bodajze 13+. Syf malaria i szkoda gadac! Wszedzie pelno plynu hamulcowego i osadu z klockow. Na zaciskach stalaktyty i stalagmity od solenia drogowego, na cylinderkach jakis czarny syf. Tylny zacisk tez zrobilem. Z rozpedu. Wszystko razem wymyte we wszelkiej chemii nie-trawiacej jaka byla w domu. Szczesliwie gumeczki uszczeleczki przezyly, nastepnym razem wymienie na nowe...
Oczywiscie "zapowietrzenie" nastapilo zupelne. Odpowietrzanie trwalo i trwalo i trwalo... Trick z wlewaniem plynu do zaciskow moze byc dobry! W kazdym razie tloczki powinny byc jak najdalej wysuniete, bo inaczej ksztalt komory robi sie skaplikowany i powietrze nie chce szybko wylatywac.
Przod odpowietrzamy po kolei. Jedna strona potem druga potem znowu pierwsza i druga i pierwsza i... Po pierwszej jezdzie proponuje jeszcze raz. Pare malutkich banieczek jeszcze sie zebralo.
Cale moto mylem w i po sezonie zimowym. I wiele razy potem. Albo nie dosc dokladnie, albo poprzedni wlasciciel nie myl.
Jest jakis dobry patent na usuwanie soli z elementow aluminiowych?
Chyba odgiela mi sie blaszka-sprezyneczka trzymajaca klocki w prawym zacisku, bo mnie cos klocek jeden lata. Eeeehhhh...
P.S. 7greg, piekny opis