Według mnie, można z książkami, można bez, ale powoli... nie robić dziesięciu kroków na raz, a dozować pomalućku..większość motocyklowych nieszczęść wynika z pospiechu i zbyt dużej pewności siebie mimo mizernego doświadczenia, zwłaszcza podczas pokonywania zakrętów albo hamowania. Druga sprawa to warto podpatrywać lepszych, ja od lat śledzę MotoGP czy Superbike i w momencie kiedy znalazłem się na torze w Poznaniu mniej więcej wiedziałem co robić, żeby nie było lipy.
|