Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10.01.2020, 05:56   #42
Emek
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
 
Emek's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Aug 2015
Miasto: Scyzortown
Posty: 10,856
Motocykl: No Afrika anymore
Emek jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 rok 6 miesiące 3 dni 6 godz 35 min 50 s
Domyślnie

Dziś plan ataku na Płaskowyż Bermamyt, motocykle gotowe do drogi.


W sumie jest kilka dróg podjazdu pod płaskowyż. W 2017 wybraliśmy możliwie najgorszą drogę od południa. Nie udało się wjechać bo droga nie dość że błotnista to ze stromymi podjazdami i zjazdami po telewizorach. Na tych telewizorkach Filip połamał żebra na powrocie z Iranu więc tym razem wybieramy najbezpieczniejszą i najpewniejszą trasę od północy, którą można dojechać na górę autem.
Startujemy z Kisłowodska z rana. Robimy jeszcze zaopatrzenie. Wjazd na płaskowyż zaczyna się od miejscowości Elkusz.
https://www.google.com/maps/place/El...9!4d42.6452619
I dalej droga prowadzi mniej więcej wzdłuż sieci energetycznej. Należy się jej trzymać to nie pobłądzimy a uwierzcie że da się.
Od Elkusz to niecałe 50 km. Trasa dość łatwa i mało wymagająca. Lecim.


Tutaj doskonale widać trakcję, która jest dla nas drogowskazem choć mamy tracka.



Trasa jest łatwa. Przejezdna wszystkim. Nawet ciężkim z tobołami i plecakiem. Jest jeden podjazd który może być śliski ale w ogóle nie polecam wybierać się tam jak ma nie być pogody bo to bez sensu. U nas pogoda była piękna choć Elbrus się nie chciał pokazać.

Robimy sobie sesję głupkowatych zdjęć i odpoczywamy na kamieniach. Wcale nie jest jakoś gorąco.



W dole pod ścianą majaczą resztki zniszczonego samochodu a na górze miejsce pamięci. Okazuje się że fotograf nocował na płaskowyżu wraz z synem. Spali w namiocie bo z rana chcieli porobić zdjęcia. Podczas gdy młody spał, ojciec poszedł do auta i z nieznanych przyczyn (podobno zablokował się gaz) spadł z płaskowyżu w dół razem z autem. Straszna tragedia.
Płaskowyż jest dość długi i nie wiadomo skąd napływają chmury .




Po chwili już znaczna część płaskowyżu skrywa się w chmurach i postanawiamy spieprzać. Pachnie deszczem i zaczyna coś pokapywać. Zjeżdżamy w dół. Po drodze gubimy Franza ale po chwili się odnajduje i zjeżdżamy dalej inną drogą w kierunku Miodowych Wodopadów.
Trasa dość prosta, kawałek zjazdu a dalej szutrówka. Docieramy do wodospadów.
A oto i główna atrakcja.

Po mojemu miejsce kompletnie z doopy. Mnóstwo ludzi, wszystkie knajpy zabite, kolejki do wszystkiego. Masakra. Uciekamy choć planowaliśmy posiłek ale trzeba będzie spadać dalej i zjeść po drodze.
Wodospady znajdują się tutaj.
https://www.google.com/maps/place/Me...5!4d42.5877714
Lecimy i po drodze stajemy na paszę. Czekamy w ciul długo ale w końcu się udaje. Jemy ale robi się późno i musimy gnać dalej.
Lecimy w kierunku Nalczika bo jutro planujemy znów mały offik po tracku i udajemy się w kierunku Terskol coby walnąć na Elbrus.
Padać niby przestało ale to długo nie potrwa bo czarne chmury na horyzoncie i przed Nalczykiem znów łapie nas ulewa. Szarówka i zaraz będzie ciemno. Szukamy noclegowni. Pierwszy strzał to kompletny niewypał. Jakiś blok obok blokowiska, nie ma gdzie zaparkować motocykli. Mało ciekawe miejsce. Walimy do centrum. Znów pada.
Pogoda nieciekawa ale coś tam znajduję ale nie możemy tego adresu namierzyć. Dzwonię i Pani tłumaczy mi jak dojechać, miejsca są.
Parkujemy na podwórku.

Jeszcze szybki wypad na szamę na miasto i do łóżek.
Emek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem