Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20.11.2012, 13:09   #1
igi
Ciśnienie rośnie ;)
 
igi's Avatar


Zarejestrowany: Oct 2012
Miasto: Opole
Posty: 636
Motocykl: RD07a była... :(
Przebieg: 58000
Galeria: Zdjęcia
igi jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 6 dni 11 godz 56 s
Domyślnie Wycieczka dookola jeziora Turawskiego.

18 listopada taka pogoda? Nie dałem rady usiedzieć w domu. Tym bardziej, że 3 dni wcześniej przywiozłem moją Afryczke.



Do tej pory to tylko z podjazdu gdzie zaparkowałem przyczepę do garażu wjechałem. I tak chodzę i kręcę się wokoło, tu zajrzę, tam zajrzę po garażu ją przestawiam no jednym słowem świerzbi mnie tyłek żeby wsiąść i pojeździć. Więc żeby się żonie przypodobać od rana, śniadanko zrobione (tylko kwiatów już w ogrodzie nie było) po śniadanku posprzątane, szybciutko obiadek zrobiłem, a tu teściowie przyjechali, no świetnie myślę, co za dużo to nie zdrowo. No posiedzieliśmy pogadaliśmy, i na szczęście ze małżonka kochana już z 12 letnim stażem, doskonale wie o co chodzi. Kiedy padło sakramentalne JEDŹ to w 3 min bylem gotowy wszystkie manele już wcześniej chyłkiem do garażu wyniosłem. Więc trochę gimnastyki, odkurzyć buzer, wyciągnąć ze strychu buty, kurtka, kask rękawiczki. Trochę ekwilibrystyki bo nie jest łatwo nalać z 40l beczki paliwo do baku ale dało się, choć przy okazji bak, silnik i osłona znacznie czystsze niż były przed chwila. Szybkie - to ja jadę- czułe - uważaj, i już cisnę przez wieś na 60 rumakach. To co, najgorzej zacząć, wiec mało wymyślnie - prosto przez las. Najpierw z dużą dozą nieśmiałości, ale jak już lekko poczułem masę to z luzem ale uważnie. Minęła chwila i koniec lasu. No to co w lewo i znowu do końca. Zatrzymałem się po drodze na łące bo tak pięknie było no i żeby moto na powietrzu uwiecznić.



Było pięknie słonko kolory jesieni cisza bo miarowego pykania silnika nie liczę.Moto prezentowało sie świetnie. I na bank czuło się tak jak ja.









No to jadę dalej nawet trochę blotka było ale płytkie wiec spoko, dojechałem do jeziora. Odwiedzę kolego który ma tam domek i zapraszał. Niestety kolegi nie było ale jego rodzice nie wypuścili mnie bez kawy i ciasta. Wiec zaraz jak się wymigałem od następnego kawałka, dopiłem kawę lekko się parząc i z powrotem w siodło. Znalazłem w polu wał który w zasadzie otacza jezioro z 3 stron i ścieżką wesoło sobie pomykam. Tu nalezą wam się przeprosiny, bo oczywiście znowu zrobiło się pięknie, wiec wyjąłem telefon żeby popstrykać a tu zonk brak baterii. Nie włączałem na siłę bo to starcza tylko na 1 max 2 rozmowy a z nowym moto wolałem mieć jeszcze jakieś koło ratunkowe. Napisze tylko tyle ze przepięknie wygląda jezioro spuszczone do połowy wszędzie widać setki ptaków grzebiących w mule, wszystko skąpane w słońcu i jesieni. Ruszam dalej wałem prowadzi wazka ścieżka wyjeżdżona przez rowerzystów dość głęboko, do puki o tym nie myślałem to jakoś szło ale jak tylko uświadomiłem sobie czym to grozi to próbując wyjechać zaliczyłem małą rybkę ale szybka brydżowa kontra i rekontra i jadę prosto, choć adrenalina ścieka mi po karku, nie jadę już ścieżka lepiej po trawce i wolniej. Dojechałem tak do rzeki (Mała Panew) i jazu który co prawda ma mostek ale jest zamknięty na dwie duże kłódki wiec jadę do okola przez Jedlice, znam drogę na skróty ale ktm 450exc bywało ciężko a tym wielkim toporem to brak szans. Zaciskam zęby i 200 m robię asfaltem bez tablic i takich tam. Za mostem znowu na wal tam niespodzianka, naprawiali w piątek trakcje elektryczna i zostawili kable zwisające ze słupa dotykające wału i znów wzbijające się w górę. Szybka kalkulacje, nie dam rady zjechać i wjechać po wale za stromo! Kable nie wyglądają na milion volt wiec jadę - uff jest ok. Dojeżdżam do jazu od drugiej strony i tu zawsze ktm-em zjeżdżałem sobie na plaże bo długa szeroka i brak ośrodków po prostu pusto. Zjeżdżam i ujechałem 3 może 4 m coś jest nie tak. Staje żeby nie popsuć sytuacji bardziej. patrze a kolo 1/3 w piachu zagrzebane. No i teraz wrócę was do poprzednich zdjęć i zwrócę waszą uwagę na opony, bardzo fajne i nie zajeżdżone ale asfaltowe tak było fajnie ze zapomniałem na śmierć. Jak bym palił to bym zapalił a tu sie człowiek pozbył 2 lata temu nałogu i nie ma co myśleć trza sie brać do roboty. Oczywiście jakieś szarpanie kola to nawet na motorku nie robi wrażenia. Jedyna rada zaprzeć sie i po lekutku po lekutku na jedyneczce, jakoś tak wspólnie idzie, juz obrałem trajektorie do trawy mam jakieś 30 m przez małą wydmę, nie wiem czy to świadomość rozładowanego telefonu czy co innego ale dotarłem do trawy, zieje jak stary astmatyk ale jestem na trawie. No ta trawa to taka na pół z piachem ale jest stabilniej. Niestety to nie koniec, bo ta bliska trajektoria wymusiła pewien następny krok tzn. teraz mam przed sobą 6-7m płaskiego i ok 15 podjazd który z tej perspektywy wydawał się jak Erzberg stromo i kamienie, a na szczycie oczywiście las. Wjeżdżałem tam mnóstwo razy ale na ktm-ie z kostką jak trza a teraz, już nie zapomnę jakie mam opony. Jedyna szansa to rozpęd i hura, no powiem wam ze moto zrozumiało o co chodzi bo za chwile byliśmy na gorze. Ok myślę zanim kupie kostki to trzeba lajtowy teren wybierać. Od pewnego czasu jechałem śladami kilku motorów i dzięki temu nie pogubiłem się w lesie. Mijałem kilka wiosek kilka strumyków i drewnianych mostków, no piękna jesień w naturze. Minąłem wszystkie ośrodki wypoczynkowe ponieważ było trochę ludzi na spacerach to ominąłem promenadę.Jadąc poczułem się jak prawdziwy motocyklista bo chłopaki jechali 2 szlifierkami i siema pokazali, a co! Wpadłem jeszcze do ośrodka LOK bo tam miał być wieczór wcześniej koncert zespołu 4 REFY a ja żeglarz jestem już od 20 lat, a na koncert mnie nawet kumpel wyciągał ale bylem u przyjaciela który nowy sklep z winami otwierał w opolu( adres na ) wiec jak startowałem to jeszcze trochę mnie mózg pobolewał ale świeże powietrze robi swoje i spaliny też .
Nikogo już nie było ( oj starzeje się wiara) ale za to była piękna panorama jeziora, którą obiecuje dośle. potem już polami do domu gdzie okazało się, że do mojego obiadku teściowa do gotowała rosołek który był jak balsam na historie z poprzedniego wieczoru. Moto zaparkowałem poklepałem odczytałem z tripa dystans 55 km. No myślę oby każda wyprawa odrobinę dłuższa była.

Trochę mała-wa ta wyprawa ale czego się nie robi żeby zaistnieć na forum w dziale podróżniczym. Nie krępujcie sie jak mam takich bzdur nie wypisywać to proszę o info na . Ale jesli sie zdecydujecie to obiecuje więcej fotek next time.
__________________
Lepiej przeżyć małą przygodę, niż siedziec w domu i czytać o dużej.

Ostatnio edytowane przez igi : 04.02.2013 o 19:54
igi jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem