Audycja:
Biuro Turystyki Nieodpowiedzialnej
Prologos.
Dariusz ludzki schodzi z przełęczy Gołębia Szyja. Narzuca ostre tempo.
Dariusz ludzki maszaruje. Byki stoją w szeregu. Niedźwiedzie rozsiadły się na stokach.
Dariusz ludzki spostrzega byki i staje. Niedźwiedzie bierze za barany, bo słabo już widzi. Albo jaki. Raczej jaki.,
Byk Bek do Mariana.
- A widzisz... ja widzę Marianie go! Jakby żywcem (znaczy trzodą) z legendy! Biały jakiś!
Biały na żółto...? Ale dlaczego stanął, Byku Beku?
- Musi prowokacja jakaś. Przeca sam... Niech już lepiej idzie.
Dariusz ludzki do siebie.
- K... byki w szeregu... Musi atak, bo jak inaczej...? Tyle się czlowiek naszedł... By chociaż niedźwiedź a tu byki! Lepiej niech se idą!
Tymczasem stoi i w pamięci coś szuka.
Tymczasem Byk Bek strwożony.-
- Marianie... Przypomnij, co o białym na półtora pastucha - wpomniała jeszcze Babka Łaciata?
Może lepiej nie... Byku Beku...
- No mów żesz!
Byku Beku... Jatka była... Jucha nasza zlała dolinę..
- O żesz! Co teraz...?! Na pewno on biały? Krok zrobię, bo oczy już nie te...
Dariusz ludzki ma już pełne portki. Żeby portki... Pół portki. Takie do kolan.
- No idzie... Dr Honzik, który przy byklach robił mówił, że jak już byk ruszy, to koniec. Trza spierdalać. Tylko gdzie?!
Z trybun stokowych słychać przeciągły ryk. Niedźwiedzie wiwatują ale Dariusz ludzki ocenia sytuację inaczej.
- Co te barany ryczą, czy jaki?! A może to też byki?! Ja pier...To jakiś kosmos... Zurazamin, psy pasterskie, lawiny kamienne, dwumetrowy opad śniegu, burza niespotykana w tych terenach od lat, gzy wilekości szpaków... Wszystko to za nami a tu...?!
Na ch... się tak spieszyłem?! Że niby do domu... Kurwa... Dramat... Nie boję się niedźwiedzi, tygrysów, lampartów... Byków sie boję!
Chór niedźwiedzi wyje coś na kształt.
|