Witajcie!
Nadszedł odpowiedni moment, bym mógł się pochwalić efektem sryliona spędzonych przy motocyklu godzin w garażu + taczki pieniędzy weń wydanych.
Afra z 96r, przyjechała rok temu z Francji, zaniedbana i zapuszczona, ale co najważniejsze całkowicie oryginalna i bez śladów nieudolnych rzemieślniczych napraw.
Przez zimę rozebrana do cna, rama dostała lakier proszkowy, reszta klamotów profesjonalnie wylakierowana. Zrobione zostało dosłownie wszystko co tylko wymagało poprawy. Wymienionych elementów opisywał nie będę, bo lista jest ogromna, a ich wartość mocno przerosła wartość kwoty, za jaką Afryczkę kupiłem. Na tą chwilę stan motocykla jest wręcz kolekcjonerski, więc.. Voila!