WYPRAWA DO IRANU – dzień 6
Rano namioty szybko poskładane, część towarzystwa jednak swoim tempem i swoimi drogami. Wspólne zdjęcie z Hosseinem i na koniec odwiedziny u fachmana, który potrafi obejść zabezpieczenia w internecie na FB i kilka innych www. Co mi wgrał, nie wiem, może szpiega jakiegoś ?-) koszt kilka Euro.
Dzisiaj lecimy do jaskini AliSadr, największa wodna jaskinia na świecie i trzecia pod względem wielkości w ogóle.
Do AliSadr przybyliśmy niestety po zamknięciu i opędziwszy się od naganiaczy na różnego rodzaju kwatery (o wątpliwej renomie), rozłożyliśmy namioty nieopodal parkingu na nieczynnym campingu, fajne miejsce i za friko. Tomek stwierdził, że w tak komfortowych warunkach już dawno nie nocował.
Po drodze zlało nas kilka razy, wyschliśmy kilka razy, zaliczyliśmy fajny szuter i kolejnego kebaba.
A propo kebaba, często w "knajpach" jada się na takich ...łóżkach i należy siedzieć tak, aby nie pokazywać stóp (po turecku, pół leżąco z nogami z tyłu) ale jak stwierdził Tomek, stóp nie ale dupę już tak :-) )
Codziennie także zaliczamy arbuza, których tutaj pełno i za śmiesznie niskie pieniądze.
Co do kasy, w każdym kraju przeliczamy równowartość do ceny paliwa a tutaj ten przelicznik się wali. Za litr płacimy coś kolo 1,2zł. Wychodzi na to, że dwa kebaby to jeden bak - należy rzucić jedzenie - dalej się dojedzie!
Pokonaliśmy około 550 km i jutro po zwiedzeniu jaskini czeka nas podobna odległość. Teraz do Shustar.
|