Hub czyli silnik w kole ma plusy dodatnie i ujemne, jak wszystko.
Z dodatnich to prostota konstrukcji, po prostu silnik w kolo i jechane. Jak nie musisz udawac roweru to mozesz wogole zrezygnowac z lancucha, przerzutek i tego calego majdanu. Montujesz podnozki i na tym temat sie konczy w kwestii przeniesienia napedu.
Z minusow - rozklad masy. Te silniki swoje waza, i cala masa jest na tylnym kole. Do tego sa to zazwyczaj silniki bez przekladni (najsilniejsze przekladniowki koncza sie na bodajze 1.5 kW w peaku). Silnik elektryczny ma okreslony zakres obrotow w ktorym pracuje z nawyzsza sprawnoscia, poza tym zakresem - czytaj, gdy kreci sie za wolno pracujac pod duzym ociazeniem, od groma energii zamienianej jest na cieplo. Stad tez bardzo czesto raportowane mocne grzanie sie HUBów na dlugich podjazdach, w piachu itd, az do spalenia jesli nie ma zabezpieczen. Co bardziej rozgarnieci uzytkowicy majacy zamiar mocno katowac swoje maszynki montuja w silnikach czujniki temperatury zeby tego uniknac, niektore z drozszych silnikow maja juz termiki montowane fabrycznie.
Z tzw "midem" o duzej mocy jest znowu w 3 d.y roboty z zabudowa, i tworzeniem calej mechaniki przeniesienia napedu. Zwalszcza ze trzeba zrobic przynajmniej jedno posrednie przelozenie napedu ze wzgledu na predkosc obrotowa. Kolega z bikel.pl - baaardzo ogarniety gosc, popelnil w ramach "prob" elektryfikacje spalinowego crossa, w oparciu o silnik montowany jako MID z calym przeniesieniem napedu itd. Tu opisuje proces tworzenia i problemy z ktorymi musial sie mierzyc:
https://www.youtube.com/watch?v=EWZ0n5fKljQ
Wiec szukajac elektryka ot tak do "pajezdek" lesnymi drogami rozwazylbym HUBa. Bo prosty i latwy w budowie. Szukajac sprzetu glownie do zabawy w offie - mid. Ale wtedy jesli ktos nie ma dobrego zaplecza warsztatowego i glowy do mechaniki - raczej rozwazylbym gotowca.