Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12.08.2023, 12:35   #11
RonDell
 
RonDell's Avatar


Zarejestrowany: Sep 2014
Miasto: Mała Polska
Posty: 528
Motocykl: RD07a
Przebieg: 41214
Galeria: Zdjęcia
RonDell jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 3 dni 10 godz 11 min 24 s
Domyślnie

Irek,
nie, chyba nie.

Napiszę tak na wyrost - lecimy dalej

Wreszcie spałem w namiocie. Wyspałem się, ale ponieważ nie jestem do końca „normalny”, i sam przed sobą zaliczam się do klubu Łowców Niewygód (mam nadzieję, że prawdziwi ŁN się nie zdenerwują), mam, uwaga – tu idzie petarda – karimatę o długości 120 cm. Wiem, wiem, nie komentujcie. Kto to przebije

Pakuję mandżur i w drogę. Ale gdzie jechać? Nie, żeby to było fundamentalne pytanie, które wierci mi mózg i nie pozwala ładować baterii, ale przynajmniej jeden z czterech kierunków warto by wybrać. Więc tak: Mazury. Ale zanim na Mazury to może do Brzeziej Łąki zobaczyć cegłę. Może bym se taką kupił? Nie, nie będę gitarrry zawracał. Ok, walę na Oławę. Im bardziej podłą drogą tym lepiej.


Po drodze coś jak Pałac opatów Henrykowskich.

Oczywiście nie mam pojęcia, którędy jechałem, bo zepsuty gps skutecznie uniemożliwiał zapis śladu.


Dlaczego Oława? Gdzieś widziałem, że ktoś stawia tam muzeum motoryzacji. Ostatnio dojechał do tego muzeum motocykl z Krakowa- samoróbka z silnikiem Diesla – też samoróbka. Myślę – zobaczę. Nie zobaczyłem.
W Oławie na tzw. cepeenie patrzę w telefon, googlam. Coś jest, ale nie do końca. Chyba jeszcze nie oddane. Albo ja jestem głupi i nie umiem korzystać z telefonu albo telefon jest głupi i razem stanowimy fantastyczna parę, bo ani ja, ani on nic nie znaleźliśmy. Ale nie po to jadę motorem, aby chodzić na nogach i zwiedzać.

Co dalej? Patrzę, idzie dwóch gości. Co z tego, że idzie dwóch gości? Nic z tego, tylko, że jeden z nich był w kapeluszu góralskim. W Oławie. W kapeluszu góralskim. Oryginalnie. Jeden poszedł prosto a drugi też podszedł prosto, ale prosto do mnie. Oczywiście ten w kapeluszu. Więc pytam: Panie, wiesz Pan coś o powstającym tu muzeum motoryzacyjnym? Wiedział. Ale nie wszystko. Pogadaliśmy, spoko kolo. Chciał jechać do Hajnówki pociągiem w ramach wakacji. Życzyliśmy sobie powodzenia i pojechałem za jego wskazówkami. Czyli za torami w prawo. Oczywiście nic nie znalazłem. Chyba słabo szukałem. Ale może to i lepiej, bo jakbym znalazł to musiałbym wejść, czyli przestałbym jechać a nie o to w tym wszystkim chodzi by chodzić, bo o to w tym wszystkim jeździ, aby jeździć. Chyba zagmatwałem. Śladu oczywiście brak.

Lubię taką Polskę. Żniwną.


Po drodze relikty przeszłości.


Jedzie się dobrze. Błądzę.


Nocleg wypadł tym razem w Golubiu – Dobrzyniu. Pole namiotowe – Zwinka.
https://www.google.pl/maps/place/Prz...6hlg?entry=ttu Przystań kajakowa i pole namiotowe nad Drwęcą. Ponieważ jakoś tak zawsze wychodzi, że jeżdżę sam to na polu namiotowym też byłem sam. Nie wiem czy to dobrze, ale turystów mało. Środek wakacji a nikogo. To znaczy sam, nie licząc obsługi pola i przystani kajakowej. Było coś ok. 20.30. Podchodzę, witam się. Bardzo sympatyczni goście witają się jak należy. Coś świętują. Okazało się, że jeden z nich obchodzi właśnie urodziny i świętują. Od słowa do słowa i ja ochoczo przyłączyłem do świętowania. Niestety miałem tylko 2 browary. Na szczęście lub, jak kto woli na nieszczęście, oni mieli więcej niż dwa. I nie tylko browary.
Naczelna zasada różnej maści podróżników, wariatów, snuj i innych wagabundów brzmi: zanim zaczniesz świętować rozłóż namiot. Złamałem tą żelazną zasadę. Tak świętowaliśmy zdrowie solenizanta, że się moje znacznie pogorszyło. Ale namiot był dobrze rozłożony i byłem w pełni sił rano. Serio. Tak było.
__________________
A Man of Nomadic Traits
RonDell jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem