Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19.02.2024, 18:20   #18
kdf
 
kdf's Avatar


Zarejestrowany: Aug 2019
Miasto: Jarocin
Posty: 350
Motocykl: RD07
kdf jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 tydzień 4 dni 3 godz 54 min 26 s
Domyślnie

Niestety fotek nie porobiłem ale wytłumaczyć będzie łatwo.
Po zdemontowaniu kosza sprawdziłem luz łożysku wałka (na Twoim zdjęciu oznaczone jako "A"). Luz minimalny, więc dałem sobie z nim spokój. Następnie sprawdziłem czy występuje luz na sprężynach tłumika drgań. Same sprężyny nawet jeżeli będą luźno latać nie będą powodować charakterystycznego grzechotania na wolnych obrotach! Hałas powoduje dopiero luz samego kosza w obrębie tłumika. W moim przypadku chwytałem jedną ręką za koło zębate kosza, drugą za część aluminiową (tą w której osadzone są tarczki) i nie miałem problemu by o pewien kąt przekręcić jedną część względem drugiej. I to w moim przypadku było powodem hałasowania na wolnych obrotach przy NIE wciśniętej klamce sprzęgła.
Luz tarczek w koszu (zdjęcie "B") może powodować hałas tylko i wyłącznie w przypadku naciśnięcia klamki. Dlaczego? Ponieważ dopóki tej klamki nie wciśniemy sprężyny dociskowe (te 5 szt mocowane śrubami m6) ściskają wszystkie tarczki i przekładki co uniemożliwia jakikolwiek ruch tarczek w obrębie kosza. Oczywiście powierzchnie na zdjęciu"B" zabieliłem długim płaskim pilnikiem by tarczki nie miały tendencji do haczenia się o kosz.
Łożysko igiełkowe wymieniłem ponieważ ono było odpowiedzialne za hałas podczas redukowania biegów (szczególnie gdy zbyt wcześniej redukowałem do jedynki). Łożysko to pracuje tylko i wyłącznie przy wciśniętej klamce więc ono również nigdy nie będzie powodem hałasu przy nie wciśniętej klamce. W tej sytuacji kosz i wałek są ze sobą sprzęgnięte i obie bieżnie tego łożyska wirują z tą samą prędkością.
Ważną rzeczą jest dorobienie odpowiednich nitów. W moim przypadku Przetoczone z nitów 8mm. Miałem dzięki temu pewność że materiał jest wystarczająco plastyczny by bez problemu uformować łeb.
Nabyłem drogą kupna zakuwnik 6 (wygląda jak punktak, tyle że zamiast zaostrzonej końcówki ma okrągłą wklęsłą powierzchnię).
Nity były na tyle ciasno spasowane że musiałem je wbijać młotkiem. Dało mi to pewność że nie wyrobią się podczas pracy otwory w których są osadzone.
Samo nitowanie to już pryszcz. Cieniasy metalowcy którzy podobnie jak ja uczyli się w zawodówce pamiętają że naddatek na zakucie musi być równy średnicy nita. Profilaktycznie wymieniłem również to małe łożysko wyciskowe.
Najbardziej wkurzającą i żmudną robotą był demontaż uszczelki pokrywy. W końcu była tam od niemal 30 lat.
Na razie aura nie zachęca do dłuższych wypadów, ale te przejechane kilkadziesiąt kilometrów w mieście wlały w moją duszę potężną dawkę nadziei. Każda zmiana biegów to bajka i żadnych najmniejszych hałasów spod pokrywy.
kdf jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem