Ech, pięknie tam jest!
W bodajże '85 zrobiłem papiery przewodnika beskidzkiego z BN. Kilka niezapomnianych wyjazdów, wszystko z buta po śniegu, firnie błocie, na kreskę z mapą o kompasem. Jakoś nigdy sucho nie było. Pamiętam, jak bodajże z 20 studentów usiłowało wysuszyć bety i buty w schronisku na Magurze Malostowskiej... Bez (podłej zresztą) wódki wszyscy skonali byśmy tam że smrodu. Wot romantyka!
Z początkiem nowego wieku wróciłem tam z motorkiem. Leśnicy życzliwi, jazda po niskim Wisłoku z bodajże Puław do Polan Surowiczych itp, itd... To nie wróci.
A w temacie, drynda też była, kumpel pożyczał by nocką w Polaniczu zdobyć po nocy jakiś alkohol