Wątek: Pak 2023
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30.08.2023, 08:09   #66
Emek
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
 
Emek's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Aug 2015
Miasto: Scyzortown
Posty: 10,923
Motocykl: No Afrika anymore
Emek jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 rok 6 miesiące 1 tydzień 21 godz 46 min 56 s
Domyślnie

Rano pobudka i idziemy na śniadanie.
Śniadanie w tutejszym wymiarze to w 90 % jajka w różnej formie. Sadzone, gotowane, omlet. Mieliśmy tez dhal czyli rodzaj dania z soczewicy. Do wszystkiego dają tez takie cienkie chlebki. Chlebek smaczny. Omlety bez wyrazu.
Po śniadaniu pakujemy motorki i w końcu opuszczamy obiekt i ruszamy. Pierwsze kilometry to zapoznanie się z ruchem lewostronnym co idzie dość gładko i z niuansami tutejszego ruchu. Jest fantazyjnie ale jeździ się wolno i dość bezpiecznie aczkolwiek trzeba uważać. Słońce pali niemiłosiernie i robimy sobie krótki postój w cieniu.




Droga do Khaplu jest w zasadzie asfaltowa ale to asfalt różnej jakości poprzeplatany szutrówko gruntówkami. Droga raczej spoko ale już wiemy że tu się kilometrów nie nawali. Motocykle jadą max 80-85 licznikowo co pewnie się przedkłada na jakieś 70-75 w realu. Jest wolno. Kanapy są wypierdziane do granic możliwości i siedzi się jak na desce. Pierwsze metry i od razu mamy zonk a w zasadzie wychodzi nasza niewiedza, że te sprzęty maja skrzynię odwrotną. Ruszamy i za uja nie mogę wbić dwójki. Bo dwójka nie jest w górę tylko w dół. Szybko to jednak ogarniamy natomiast w dalszej podróży wbić bieg w dół zamiast w górę zdarza nam się niezliczoną ilość razy. GS150 jest motocyklem twardym z krótkim skokiem zawiasu i byle kamień to mamy jeb i pełne dobicie. Jazda boli. Do tego to jest małe i pozycja wymuszona nie pomaga w jakimkolwiek odpoczynku. O staniu na moto można zapomnieć bo musiałbym mieć ręce dłuższe ze 20 centów. Lekko nie będzie. Bardzo szybko łapiemy że 100 km to tutaj jest nie tyle daleko co odległe czasowo. Prościej liczyć dystans w godzinach niż kilometrach.
Po drodze trafiamy na pierwszy post gdzie kontrolują papiery. Kopia wizy i numer pojazdu. Dalej łogiń.
Nie trzeba wozić żadnych kserówek tak dla potomności, oni to zapisują lub robią fotki telem. Nie ma potrzeby wożenia kwitów. Na dolocie do Khaplu jest jeszcze jeden post. Procedura ta sama. Naród miły i sympatyczny. Na dojeździe do miasta droga jest bardzo ładna, mamy gładki asfalcik. Należy jednak się pilnować bo oni lubią ciąć zakręty. Nawet ciasne.







Stajemy w Khaplu na nawadnianie i szoping a następnie lecimy w stronę Hushe. Postanawiamy tez zatankować i ku naszemu zdziwieniu motorki spaliły ok 2 litrów na setkę. Jest dobrze. Paliwo kosztuje około 260-270 rupii więc jakieś 3,70. Jak na tutejsze realia zdaje się dość drogie.
Droga początkowo leci wzdłuż rzeki a potem pośród malowniczych wiosek, które tętnią życiem.






Tak sobie leniwie jedziemy i słyszę za plecami hałas motocykla o dużej pojemności. Zjeżdżam na boczek i mija nas Tenerka i CRF Rally na polskich blachach. Okazuje się że to Jacek i Hania z którą rozmawiałem wczoraj. Oni również spali w tym samym obiekcie co grupa Salmana , siedzą w PAKU już pół roku. Chwile gawędzimy ale czas goni bo słońce tutaj raczej spada niż zachodzi a mamy jeszcze kawał drogi o Hushe.
Jacek z Hanią ruszają a mu pomału za nimi. Za chwilę ich zresztą mijamy bo oni prowadzą jakiegoś bloga, kręcą filmy, puszczają drony i takie tam. Jedzie się spoko ale kamerdolce nie są fajne na tych motkach, walimy felami po kamsztorach, zawias dobija co chwilę. Dolatujemy w końcu do rozwidlenia i mamy z jednej strony bród a z drugiej podjazd pod górę. Coś tam szamiemy i popijamy. Postanawiamy ruszyć brodem. Brodzik spoko ale zaraz jest następny. Michał jedzie pierwszy i jak do niego dojeżdża to już widzę że nią ma opcji i trzeba zawracać.
Mostek jest tutaj i to właściwa droga.
https://goo.gl/maps/CxL8xEBJdWC8xHum7
A brodzik tutaj.
https://goo.gl/maps/R7g5FDh3v265eRVn7
My byliśmy tam popołudniem więc może jest możliwe pokonanie brodu rankiem ale osobiście bym nie próbował. Tam nawet płytka woda ma sporą siłę i może nas zabrać z pojazdem o czym zresztą się przekonaliśmy osobiście później.
Wybieramy opcję B czyli podjazd pod górę i przejazd mostem. Piłujemy na jedynkach i jakoś udaje się wdrapać na szczyt. Tam mamy mostek i dalszą trasę. Parę fotek z trasy.






Na dojeździe do Hushe spotykamy wracających motocyklistów. To Salman z ekipą. Wszyscy narzekają że motocykle nie za bardzo chcą jechać, zamieniają się , testują motki kolegi. Chwile gawędzimy, dostajemy zaproszenie na wieczór i ruszamy w dalszą drogę. Po trasie łapiemy się z resztą tego składu. W Hushe jest schronisko i widok na K1 czyli Masherbrum. Ma prawie 8000 m i robi wrażenie mimo że nie jesteśmy jakoś wybitnie blisko. Odpoczywamy w schronisku a w międzyczasie dojeżdżają Polacy spotkani wcześniej. Mijamy się i mamy się spotkać wieczorem bo oni też śpią w tym samym miejscu co Salman. Gonimy nazad bo to kawałek a słońce spada. Po wyjeździe z doliny zatrzymujemy się koło mostu a Michał proponuje żeby nie wracać tą samą trasą tylko objechać rzekę drugim brzegiem. Tak tez robimy.




W wioskach robota idzie pełną parą pracują sieczkarnie, w ruch idą cepy. Można odnieść wrażenie że cofnęliśmy się w czasie nie o dekady a o wieki. Przy drodze suszy się zebrane zboże, ludzie zbierają i suszą jakieś śliwkowate owoce. Droga wylatuje poza wioskę, kawałek lecimy pagórkami i przekraczamy rzekę. Jest jakiś szlaban ale otwarty więc gnamy dalej ale po chwili zatrzymują nas żołnierze i już widzę co się dzieje. Wbiliśmy na teren jakiejś jednostki wojskowej i trafiamy na post wjazdowy ale od drugiej strony. Droga wkoło to kilkadziesiąt km więc byle nie kazali nam wracać. Szczęśliwie bez problemu nas przepuszczają, wracamy do asfaltu i gonimy do hotelu do Khaplu.
Po drodze łapiemy ostatnie widoki.




Ostatni dzwonek. Wpadamy na podwórko, rozpakowujemy bety i słońce spada. Mrok. Rumuni raczą się wódeczką, kolacja i walimy w kimę. Przeszacowaliśmy zdecydowani dystanse jakie można dziennie pokonać na tych motorkach. Jesteśmy mocno zjebani i trzeba będzie ostrożniej kalkulować drogę jaką mamy zamiar dziennie przebyć. 200-250 km wydaje się być totalnym maxem przy mieszanej trasie on/off a i to zależy od warunków offa. Na czarnym powiedzmy że jesteśmy w stanie trzymać te średnie 50-55 kmh. W offie czasem 40 ale raczej 20-25.
Emek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem