Wątek: Pak 2023
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29.08.2023, 10:20   #62
Emek
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
 
Emek's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Aug 2015
Miasto: Scyzortown
Posty: 10,919
Motocykl: No Afrika anymore
Emek jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 rok 6 miesiące 1 tydzień 7 godz 39 min 25 s
Domyślnie

Jak to zwykle bywa trzech ich było ale tylko dwóch wyjechało czyli ja i Korbol. Plan ułożony dawno , bilety kupione jeszcze po taniości więc 5 sierpnia wylatujemy do Stambułu a stamtąd do Islamabadu. Trasa przebiega bez komplikacji i 6 z rana stawiamy się na lotnisku w Islamabadzie. Śmieszne i chaotyczne procedury, odbiór bagażu i jesteśmy gotowi na transfer do Rawalpindi bo tam zamierzamy się kimnąć i rano znów wrócić na lotnisko bo o 9.15 mamy lot do Skardu.
Po wyjściu z lotniska o 6 rano uderza nas fala gorącego i wilgotnego powietrza. Od razu podbija do nas dwóch lokalesów. Jeden proponuje wymianę waluty a drugi transport na bazę. Naród miły i sympatyczny.


No i gonimy na bazę.


Michał dogadał temat z jakimś guest housem więc koleżka podwozi nas pod wskazany adres.

Niestety zamknięte na głucho. Walimy, dzwonimy i w końcu wyłazi jakiś cudak. Mówi nam że pokój nie gotowy ale prowadzi nas na drugą stronę ulicy do drugiego domu gdzie mamy poczekać 20 minut. Mamy pokój, kibel i prysznic więc spokojnie czekamy. Jak się szybko okazuje tu wszystko jest „Pakistan Standard” więc 20 minut potrafi się ciągnąc godzinami.

Michał siedzi na bazie a ja tymczasem idę na rekon okolicy. Coś w rodzaju zamkniętego osiedla na przedmieściach, ruch niemal zerowy ale są sklepy i jakaś knajpa. Z tym że jest wczesny ranek i dopiero wszystko się budzi do życia. Takie klimaty.






W końcu po wielkich perypetiach koleś kolejny raz nas lokuje w innym domu już docelowo. Idziemy więc coś przekąsić. Trafił się kebs.


Kebsa warto zapić jakimś ludzkim napojem przywleczonym od Turka.


Dogadujemy temat porannego a w zasadzie nocnego transportu na lotnisko. Koleś ma nas zabrać o 3 rano bo lot nam przełożyli z 9.15 na 6 co okazało się wielką ściemą.

Przechodzimy kilka kontroli bezpieczeństwa. Najpierw na wejściu na lotnisku, potem kolejna. Zdajemy bagaże a że mamy przewalona wagę o 8 kg to czeka nas surowa kara 2400 rupii dopłaty czyli jakieś 30 ziko. Płacimy i idziemy do ostatniej już kontroli przed wejściem na pokład. Bez problemów. Jest 5 , lot miał być o 6 a finalnie wylatujemy 9.15 czyli zgodnie z pierwotnym założeniem. No cóż Pakistan.

Godzinka lotu i lądujemy w Skardu mijając po drodze Nanga Parbat.










Jest lekki folklor na tym lotnisku. Odbieramy toboły, rejestracja cudzoziemców i wychodzimy przed lotnisko. Od razu zgarnia nas koleś, zabiera bagaże, pakujemy się do auta i gonimy do hotelu skąd mamy odebrać nasze rumaki. Droga trwa jakieś 25 minut i trafiamy na bazę – Baltistan Resort.
Stoją i czekają.


Logujemy się do Hotelu, który prowadzi niejaki Naseem. Spoko koleś. Szybki prysznic i walimy na miasto rozejrzeć się w terenie. Próbujemy wypłacic kasę z bankomatu ale na naście prób bo ATMy są wszędzie wszystkie kończą się niepowodzeniem. Dla potomności podaję lokalizację tego co na bank wypłaci kasę. Nie podawać innej kwoty niż wymieniona na ekranie bo nie wypłaci.

https://goo.gl/maps/vMvNkoP2izXw8uxd8

Bank Alfalach. Biało czerwone logo. Wszędzie nam wypluł kasę. Opłata za wypłatę 650 rupii.

Parę obrazków ze Skardu.















Płacimy haracz za motorki, szamiemy i szykujemy się do startu w kolejnym dniu. Michał proponuje żebyśmy rozruchowo zrobili sobie trasę do Arando. To 100 km w jedną stronę. W tzw. międzyczasie atakuje nas Salman od którego pożyczyliśmy motocykle żeby koniecznie dołączyć do niego bo wyruszyli rano i mają grupę Rumunów i Malezyjczyka. Oni rano ruszyli do Khaplu, tam spią, jutro planują pojechać do Hushe , znów spać w Khaplu i wrócić na kolejny dzień do Skardu.

Tak sobie patrzymy na mapę i dumamy. 100 km do Khaplu a potem jeszcze 50 do Hushe i z powrotem do Skardu nam wychodzi kolo 300 km. Tosz to kuwa jeden dzień a oni robią to w 3 Coś tu nie bangla.

Pisze Salmanowi że raczej pojedziemy do Arando na co ten wysyła śmieszne emotki i mówi że spoko i spac możemy u ludzi, podaje jakieś nazwiska. Eeeek. Zara. My planujemy dojechać do Arando i wrócić w ten sam dzień a nie jakieś spanie.

No i się zaczęło. Salman twierdzi, że to niemożliwe. Daje nam do telefonu Polkę, Hanię która nam tłumaczy jaki to tam nie hardkor i że w jeden dzień nie ma uja dojechać i wrócić. Mamy więc zagwozdkę więc korzystamy z koła ratunkowego. Sambor czy to możliwe? Krótka piłka. Niemożliwe.

Dobra jak Sambor twierdzi, że niemożliwe to trudno , odpuszczamy. Za to za możliwe wydaje nam się dojechanie do Khaplu potem do Hushe i powrót do Khaplu na nocleg. Walimy w kimę z takim właśnie planem. Jutro startujemy.
Emek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem