Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26.03.2023, 09:49   #60
trolik1


Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Szczecin
Posty: 469
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 100K+
trolik1 jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 tygodni 3 dni 10 min 51 s
Domyślnie

Osiemnasty dzień: asfaltowy Czitral.

W trakcie naszej wyprawy polegaliśmy na tracku przekazanym nam przez Salmana - właściciela agencji turystycznej, która zapewniała nam opiekę i transport podczas transferów do/z Islamabadu. Do tej pory droga była super, ale nasza prośba o wytyczenie nam tracka w pobliżu Korytarza Wakhańskiego i granicy z Afganistanem chyba przerosła Salmana. I tym sposobem zaliczyliśmy pierwszy mało ciekawy dzień na tej wyprawie:-).

Po obudzeniu się i śniadanku w pięknych okolicznościach przyrody śmignęliśmy dalej w dół kierując się początkowo na północ w kierunku miasteczka Mastudż.

Czasami na naszych zdjęciach i filmach widać z daleka piękne oazy zieleni zagubione wśród skalistych dolin. Coś takiego jak na zdjęciach poniżej:



Po wjeździe jednak do takich miejscowości czar pryska i ta romantyczna uroda krajobrazu nie robi już takiego wrażenia. Nie mówię, że to gorzej czy lepiej - tak po prostu jest. Przykładem może tu być Mastudż

Ja osobiście nic nie miałem przeciwko temu, bo poznawanie kultury tego kraju było dla mnie równie ważne jak jego urocze krajobrazy. Za Mastudż skręciliśmy w lewo na południowy zachód i trafiliśmy na dużą budowę drogi prowadzącej do Mastudż. Miało to swój plus, bo po dwóch dniach spędzonych na kamieniach milo było śmigać po miękkim piaseczku:-)




Po dwóch godzinach trafiliśmy na asfalt i jechaliśmy sobie na południe właściwie bez celu, bo track prowadził nas wciąż w odległości 20-30 kilometrów od granicy. Jazda była męcząca, bo to asfalt...:-), do tego wioski pojawiały się coraz częściej i mieliśmy wrażenie zbliżana się do cywilizacji. W pewnym momencie wszyscy jak na komendę zatrzymaliśmy się i po 4-ro sekundowej dyskusji postanowiliśmy zawrócić i poszukać szczęścia w innym miejscu. No i prawie udało nam się...

Po nawrotce skierowaliśmy się w na Łąki Kaklaszt i było tam pięknie, ale... tylko na drona, słit focię i tak dalej. Jakoś to miejsce nam nie podpasowało - może dlatego, że nie mieliśmy żarcia i wody:-). Nacieszyliśmy się troszkę widoczkami i postanowiliśmy śmignąć do znajdującego się w dolinie miasteczka Buni na jakieś zakupy. Powiem szczerze, że Buni mnie urzekło - wkoło były piękne widoki na otaczające góry, było czysto i jakoś tak....hmmm, po prostu fajnie!:-). Solidarnie postanowiliśmy zostać tutaj na noc i poszukać jakieś fajnej miejscówki. Po kilku minutach znaleźliśmy takie miejsce u Anwara, z którym spędziliśmy większość wieczoru rozmawiając o rożnych sprawach. Przedstawiciele Rodziny Anwara przed zjednoczeniem Pakistanu należeli do doradców króla Czitral, a hotel w którym mieszkaliśmy był w przeszłości ich domem. A dom był piękny:

Po zapadnięciu zmroku poszliśmy na małe zakupy i zwiedzanie miasta. Było super, a przy okazji kupiliśmy i pożarliśmy najlepszy chlebek na tej wyprawie




Ten dzień nie był zbyt udany pod względem motorkowym, ale rozmowa z Anwarem i pobyt w Buni wynagrodziły nam tą niedogodność:-)
trolik1 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem