Dzisiaj bez moich stałych towarzyszy ale na koniec sezonu wypadało odrobić pańszczyznę na łonie rodziny. Wyszło niezle z rowerami z wypożyczalni i po 3h i 25km zjechalismy. Z tymi zjazdami było najgorzej dla najmłodszej ale jakoś dała radę po dwukrotnym przytuleniu planety - niestety nie dała się przekonać ze hamowanie przodem na liściach to słaby pomysł.
Kilka zdjęć bez retuszu i filtrów. Pogoda dzisiaj była po prostu na medal a we wrocku mgła i listopadowa chujnia. Warto było wstać o 6.30.
__________________
'Przestań naprawiać kiedy zaczynasz psuć' - Ojciec matjasa
Ostatnio edytowane przez Artek : 05.12.2022 o 19:07
Powód: obrócone foto
|