Każdego dnia przejeżdżasz przynajmniej raz koło jakiejś jadłodajni. Fakt, że najczęściej dostaniesz to samo czyli pierogi z baraniną gotowane na parze. Ale treściwie i tanio. Żadnych problemów trawiennych nie miałem. Jak dużo jeździsz to kilka razy dziennie natrafisz na sklep/bar. Jeśli taki posiłek ci wystarczy, i nie jesteś kawoszem to nie brałbym w ogóle kuchenki/garów. Chleb też dostaniesz choć może nie codziennie. Jakaś konserwa to najlepiej niestety z Polski bo na miejscu niema nic ciekawego.
Ja kuchenki użyłem chyba dwa razy i złościłem się, że ją targam ze sobą.
Półproduktów raczej nie kupisz a zupki z proszku (z Polski oczywiście) to bez sensu. Zresztą szkoda czasu na gotowanie. Zamiast tego można wyjeździć pół litra benzyny