[consigliero]

Problem w tym że tłumaczenie dużo jeżdżę i nie ma szans abym nie zrobił jakiegoś wykroczenia, dotyka zbyt wielu ludzi i z góry zakłada że się obowiązujących przepisów nie przestrzega. Bo gdyby się przestrzegało to by nie padło zdanie, nie ma szans abym nie zrobił jakiegoś wykroczenia. Uderzmy się w pierś, kto jedzie 40 lub 50 km/h w terenie zabudowanym? Tylko i wyłącznie ten kto został ostrzeżony o kontroli, cieszymy się że policja zajmuje się właśnie innym pechowcem i gdy tylko ich mijamy zwiększamy prędkość. Standardem jest 70-90 km/h, gdy ktoś jedzie 50 to inni jeszcze zadzwonią na policję z informacją że chyba prowadzi nietrzeźwy kierowca. Większość się boi tylko punktów a nie wysokości mandatów, do tego dochodzi infrastruktura drogowa i przyzwolenie na jazdę pod wpływem, brak systemu nadzoru recydywistów, może opaski powinni im zakładać aby monitorować ich zachowanie. Czytając wątek widać jakie jest podejście boli że trzeba będzie więcej zapłacić, nikt nie bierze pod uwagę że przecież można nic nie zapłacić, to w końcu nasz wybór jak jeździmy. By było wszystko jasne, nigdy nie wiedziałem ile co kosztuje, bolały punkty i też cieszę się że akurat znowu mi się udało, no ale jak to mówią, jest ryzyko jest zabawa.