Dzień 6.
Poranny Frombork to chmury. Szybkie śniadanie wliczone w nocleg. Swoją drogą wypas na takim wyjeździe.
IMG_20200525_080107.jpg
Szybkie pakowanie i na drogę. Niestety przed Elblągiem postój na stacji paliw i kostuim przeciwdeszczowy bo zaczyna padać. Gość ze stacji paliw robi wielkie oczy jak słyszy że jadę przez polskę "pięćdziesiątką"
IMG_20200525_092031.jpg
Elbląg to jeden wielki deszcz i kałuże. Kostium przeciwdeszczowy dobry bo nic nie przemaka. Małe owiewki ale dają radę. Jest sucho. Nawet buty suche bo owiewki nawet chronią przed kałużami.
Na wylotówce z Elbląga robi się za mną niezły korek. No bo moturek leci te 35-40km/h ale za mną na ogonie kolumna kilku transporterów opancerzonych Polskich Sił Zbrojnych. No i wleką się za mną bo nie mogą wyprzedzić. A ja im nie zjadę bo leje deszcz, zresztą za 1-2 km odbijam z wylotówki w wioski a oni pewnie lecą do obwodnicy. E tam przecie nie jadą na wojnę... A osobówki za transporterami pewnie myślą że to sprzęt wojskowy się ślimaczy.
Plan na dziś? Ostatni dzień. Dojechać na Mierzeje Wiślaną i luźny dzień. Wg prognoz po południu się ma rozpagadzać.
Trochę ciężkiego sprzętu kopie rów na mierzei. W Krynicy Morskiej tragiczna zupa na obiad. Jeszcze tylko zdobycie największego szczytu z piasku. Morze. I nazad :-)
SAM_9785.JPG
IMG_20200525_132628.jpg
SAM_9787.JPG
IMG_20200525_115645.jpg
SAM_9790.JPG
Droga po mierzeji to zwieńczenie podróży. Kymco Active 50 w wygodny aczkolwiek wolny sposób dowiozło mnie tu spod samego Beskidu Żywieckiego. Jeszcze nigdy jazda w tak wolny sposób nie dawała takiej frajdy.