Zaryzykowałem. Przez trzy dni dałem całkiem solidny wycisk fabrycznemu uchwytowi Garmina. Owszem, jak na moje możliwości więc np. bez topienia i skoków na hopkach ale trzęsło na tyle dobrze, że cieszę się z pójścia jutro do pracy żeby posiedzieć za biurkiem
Nic nie odpadło, nic nie pękło. Chyba że jakaś elektronika w środku ale to czas pokaże. Urządzenie sprawnie poprowadziło i doprowadziło szczęśliwie do domu. Także w temacie uchwytów wybieram opcję fabryczną, a jako remedium na złodziei nawigacja do kieszeni przy każdym odejściu od motocykla.