Następnego dnia przemieszczaliśmy się w kierunku Dorohuska, a zanocować chcieliśmy gdzieś między Kowelem a Sarnami. Upał dawał się dotkliwie we znaki, a im dalej na wschód tym bardziej widać było efekty suszy. Tuż przed samą granicą cud - zaczął padać deszcz! Oczywiście stało się to w najmniej oczekiwanym momencie, czyli w kolejce do kontroli. Jakimś cudem udało nam się przecisnąć do przodu, choć sakwy Radzia odstawały na boki bardziej niż niejedne kufry:-).
Zrządzeniem losu po przekroczeniu granicy niebo się rozjaśniło i w dalszą podróż ruszyliśmy w przyjemnym chłodnym powietrzu.
![](https://lh3.googleusercontent.com/sE9BzsGM8qTT5YpYgq0M9_khKn-23jtQV62m0n816DQoQoKkPBzx3YLJrdnb66pFBnn_WvBPpQU5RLckp0E-p2PA39GDCa5PtKyXYQ_tFvJ-kLHf48By2ggpzJ-tN5RmfJcmzfM0BUsKlqKsD7sLAZn7CBWE4iskGVuz4FU0re3jPP4L416l4AAXIFQsz8_a9j9WAKRbq5MRebpyQktDPlmF6KESceXUcMqDg1-uMFO7cxY2O0_2qlW6I2xdi6-FmzskUD9jCPcaLM8WJDGogVENL0Liv6nhHEjKdSnS7KuVUjmhue2hyU3sJEMEntqK5i0pGTTXJJGphTkkRSw0JbZVoALfE3mQXOYewh_b7LDuzwATwxGn1VhAnfNBy3-GKAx7Qe9r9eOG91MtkmAqMcjBdbKkxZcd32c-rMvaFXLyLw5ueVUhnMHsrMJQyA8GB6Lu7Rw63q27TYtxgxY0LsgLauweWtVdM645QemiE_giXjeM2jopB_kpPLuaEKp8X--_RPvkHcj_QaEA1-9XZsk_OpdwcjXGzqyk6-YmDlfZj7rgkWJ_Ta81_1KTORY5U_A7q3tfHv91GEVVVVdYVbjiFnGIYrx-xChrf8jgogVyLl_ylum8doLFdXBRxL8nVX1Kctulxcka1Ow97BR64q4FDdqaVw0PsIGOT6hBfh6BNNozB_1Ut8Bq=w1225-h689-no)
Po wjeździe na Ukrainę zaskoczyła mnie zmiana kolorów natury - po wysuszonej słońcem Polsce ukraińskie pola aż raziły mnie soczystą zielenią i innymi letnimi kolorami. Wyglądało na to, że granica suszy pokrywała się z granicą państwa.
Nocleg znaleźliśmy w małym zagajniku kilkaset metrów od drogi. Zapomniane w Polsce komary dały nam nieźle do wiwatu, więc nie było wieczornego "socjalizowania" przed namiotami. Dodatkowo kolejna burza wygoniła nas wcześnie na zasłużony odpoczynek.
![](https://lh3.googleusercontent.com/6TMyUKWo8zIAc5FRQ4qG63QeHQ5faiaeQxAhD_900-9NIpQ4o7gqqPKro1YkFN8jLg3DixJujoyUGRd3GhGfleJh5nEFZbdCgI8of_ESTC8_MKJQuKQcRtCpeIVYRrQmZI51Ufu2Rp_WcsktTcfq4Ij5PBuNDDR38f39HMrQO7P8NulgMIqHuQLmMFv_arIfGTfcNgjdJy4guSGXanbXRkfuy0fy060-ig40HBIsf7I-4pa0F7TQJBIB7lIWztZAYYsG44_JR1PLDYVyxr-T0yOXDRvFe2d0jX3oZtd5Mgd44VkzpFdO_1FkrdCjd6FGOesii6fyF9v3-ioZEJTANsZExHqeGKtEEDfpWImxbGNhJzoZ8zWdIOmEic7cAHuHPsjNAJZi_e4U5dvvYb0CTtGnBguCbc03wCIimhBUgVZTN2xViAUNKxP_Wh4zN7Q45OuDO9I3Pkt6L9xNN7c9psk9yZVJztluDiO9Rp2TA9z3rRPzpBy05W-Wfqpm8fk7VT6lcPIYpWn9GvZzwRVl3dMGj_aRTI8MGuKKU_Cjgl2JuFUiHU-vMlz6Bp3FZs6O2DRN7VH_gZTSyo4vkS0CGBG6U695v5qxZraD5L1mnxov44yeobIj3URPSJ55tiP89sFXPDmfJK_qQRt4juxa_4rmblctWdeqlNUzmvmu0ihq6NAeGiioIfd0=w1230-h689-no)
Celem kolejnego dnia był szybki tranzyt przez Ukrainę w taki sposób, aby zanocować w odległości 20-30 km od granicy. Droga była naprawdę dobrej jakości, ruch niewielki i szybko przemieszczaliśmy się w kierunku Sum. Za Kijowem wybraliśmy trasę przez Pyriatyń - jest ona może troszkę dłuższa, ale panuje tam zdecydowanie mniejszy ruch niż na trasie północnej. Chłopaki byli zaskoczeni tym, że rzeczywisty obraz Ukrainy nie bardzo zgadzał im się z wizerunkiem tego kraju prezentowanym w mediach. Spodziewali się się chyba rozwalających się drewnianych chałup i ludzi żebrających przy drodze, a zastali w miarę nowoczesny kraj, który boryka się co prawda ze swoimi problemami, ale chyba jest na dobrej drodze aby je rozwiązać. Jak to powiedział Radzio: skromnie, ale porządnie :-). Mnie podobne zdziwienie dopadło w zeszłym roku :-).
Tego dnia chłopaki trochę lepiej zapoznali się z moim stylem jazdy- nie jeżdżę szybko (średnia 100km/h), ale staram się tą prędkość utrzymywać wszędzie gdzie to tylko możliwe. Dzięki temu łatwiej mi planować kolejne dni. Średnia za dzień wychodzi mi prawie zawsze 87 km/h i to jest punkt wyjściowy do mojego planowania. Chłopaki z kolei czasami frustrowali się moją wolną jazdą po autostradach po to, aby następnie z przerażeniem w oczach gonić mnie po ukraińskich winklach... :-)
Zauważyłem też, że znacznie poprawiła się jakość drogi z Pyriatynia do Sum-wyremontowano 20-30 km kiepskiego asfaltu i teraz jazda tą trasą stała się przyjemnością. Nocleg tego dnia znaleźliśmy za Sumami w odległości ok. 20 km od granicy. Kosztował 7$ od głowy.