Wymieniłem w jednym swoim Volvo olej w skrzyni po 180 tys. km. Czarny jak smoła więc pewnie to była pierwsza wymiana w jego życiu. Zużyłem z 15 litrów oleju, aż zaczął lecieć czysty jak łza.
No i zaczęło się tango. Skrzynia zaczęła szarpać, wyć i ślizgać biegami. W serwisach ceny za naprawę 3-10 tys. Jedni chcieli wymieniać tylko sterowanie, inni rozgrzebywać całą skrzynię.
Ale po doświadczeniach z serwisami automatów w innym Volvo zabrakło mi odwagi, żeby oddać do "fachowców" więc przeczesałem internet i youtuba. Efekt jest taki, że wystarczyło przez 2 godziny "wyjeździć" adaptację skrzyni czyli powtarzać różne sekwencje jazdy po kilka razy, żeby skrzynia się nauczyła pracy z czystym olejem zamiast starego brudnego i chodzi jak kompletnie nowa już ponad rok.
To może nie zadziałać na nowoczesnych skrzyniach, ale na hydraulicznych AISINach robiłem tak już w kilku autach i pomogło zawsze.
Oczywiście serwis nie mógłby za to wziąć kilku tysiaków przecież, więc rozbierają skrzynię od razu i opowiadają historie o wypłukiwaniu czegośtam, psuciu skrzyni czystym olejem i uzdrawiająco-maskujących właściwościach starego brudnego oleju ...
|