Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25.04.2020, 16:46   #68
sambor1965
 
sambor1965's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Warszawa
Posty: 3,668
Motocykl: RD04
Galeria: Zdjęcia
sambor1965 jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 3 tygodni 2 dni 4 godz 27 min 25 s
Domyślnie

Idylla pryska ostatecznie następnego dnia rano. Wieści z Tadżykistanu są słabe, wiozą Stevena do Duszanbe. Autem po 300 kilometrach wertepów. Znamy się 10 lat i wiem, że wytrzyma. Tymczasem mamy swoje problemy - przejście graniczne jest w Taszkurganie, miejscowości gdzie śpimy. Wszystko idzie ospale, czekamy aż bęcwały zeskanują nam motocykle, trwa to i trwa - tak jakby nie mogli wrzucić wszystkich i przejechać tą maszyną. Koło południa jesteśmy po odprawie celnej, została formalność paszportowa. No, nie całkiem taka formalność.

Okazuje się, że nasza litewska para nie ma wiz do Pakistanu! No nie wierzę, ale to jednak prawda... Zanas wyciąga zaproszenie, które mu wysłałem w maju gdy trzeba było się starać o wizę. Myślał, że to wystarczy. Pakistańska wiza to jeszcze do niedawna była bardzo trudna sprawa i trzeba było mieć zgodę naszego MSZ żeby tam pojechać. A ten nie ma wizy! Znów nie doczytał maila. Od jutra granica jest zamknięta przez tydzień - jakiś festiwal. Motocykle już formalnie wyjechały z Chin. Zanas nie może się cofnąć do Kirgistanu i nie może pojechać dalej. Chińczycy przekonują nas żebyśmy wzięli jego moto, a oni dolecą, są samoloty z Urumchi do Islamabadu. Tylko że to 1000 kilometrów stąd. I jak przekonać pakistańskiego celnika, że wjeżdżamy motocyklem kolegi, który doleci za kilka dni do stolicy, a to jest ten teges, kopia jego karnetu, który czeka w polskiej ambasadzie.

Dzielimy grupę, jedna część ma czekać w pakistańskim Sost, a druga uzbrojona w laptopy wraca pieszo do hotelu. Tam przynajmniej jest internet. Pomysły są przeróżne - od najprostszych czyli "zrobieniaâ" wiz w pdf po interwencje konsularne. Grupa IT zestawia VPN i można się łączyć z Chin z wszystkim, to wprawdzie nielegalne, ale... Kolejne 6 godzin utwierdza mnie w przekonaniu, że nie biorę pieniędzy za darmo. W przeszłości już robiłem z jednokrotnej wizy dwukrotną, przekonywałem celnika, że oberlejtnant Kloss tozhe Poljak, załatwiałem wjazd na nieważną już wizę, a nawet w sztucznym tłoku wpuściłem jednego gościa do Tadżykistanu całkiem na lewo. O 18 mamy wizę i meldujemy się na przejściu granicznym, Chiński pogranicznik nie wierzy i wysyła skan whatsuppem do pakistańskiego kumpla. Prawdziwa, możemy jechać...

Droga jest ściśle monitorowana. Do granicy jest prawie 100 kilometrów - kamera jest co 500 metrów, po prawej i lewej stronie jest drut kolczasty, przy każdej drodze dochodzącej w bok lub bramie w płocie stoi strażnik. Spoglądam na prawo w kierunku Afganistanu, stąd to zaledwie 30 kilometrów. Tędy uciekali Ujurzy z Chin do Afganistanu, zaciągali się do Talibów mając nadzieję, że święta wojna obróci się również przeciwko Chinom. M. in. dlatego tak łatwo udało się Chińczykom przylepić im łatkę terrorystów.

Asfalt jak na tę wysokość wręcz idealny, a ruch żaden. Mijam strażnika za strażnikiem pilnujących bym pozostał na swoim szlaku. Na granicy idzie błyskawicznie, tylko sprawdzają czy mam pieczątkę wyjazdową z Taszkurganiu i... droga wolna. Jest już po 19, gdy chiński żołnierz otwiera bramę i wjeżdżam do Pakistanu., brama, kłódka i chyc na lewą stronę. W głowie kołacze mi myśl czy wszyscy o tym pamiętali. Nie czekam na Litwinów, na razie mam ich dość.

Na przełęczy Khunjerab zapada już zmrok. Jest wysoko, prawie 4700 metrów , niemal czuję jak spada temperatura. Do Sost mam prawie 80 bardzo pokręconych kilometrów. Zależało mi na tej części Karakorum Highway, to marzenie wielu motocyklistów, wygląda jednak na to, że zobaczę je w ledowych światłach beemki.
__________________
Jeśli sądzisz, że potrafisz to masz rację. Jeśli sądzisz, że nie potrafisz – również masz rację.
sambor1965 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem