Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01.04.2020, 00:14   #51
zz44
 
zz44's Avatar


Zarejestrowany: Oct 2015
Posty: 297
Motocykl: nie mam AT jeszcze
zz44 jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 2 dni 5 godz 24 min 21 s
Domyślnie

Kilkadziesiąt kilometrów spokojnie, całkiem dobrym asfaltem i nagle objazdy. Mają plan położyć nową nawierzchnię aż do Rosso pod granicą z Senegalem, a póki co robią odcinkami w okolicy Nawakszut.
Trzeba zjechać w objazd, czasem kilometr, czasem siedem. Czasem nawierzchnia utwardzona, fajny szuterek, czasem tarka, ale chociaż twarda, a czasem piach. Płytki lub głęboki. I wtedy jest walka.
Paweł ostrzegał przed tymi objazdami.

przebu.png

przebud.png

przebudowa.png

przeb chl.png

Oraz przed dziurami, ponoć dwóch jego klientów połamało obręcze na tych dziurach w asfalcie. My myślimy „no jakim łamagą trzeba być, aby wjechać w taką dziurę” ale tylko do pierwszej dziury, którą sami zaliczamy.

diuryy.png

dziur.png

dziuur.png

dziuuu.png

dzziur.png

Objazdy bardzo nas spowalniają, potem stary asfalt jest w tak tragicznym stanie, że nie da się jechać szybciej niż 40-50. Tzn można, ale kończy się to wpadnięciem w dziurę w asfalcie. Droga po bokach jest tak obgryziona, że ledwo mieści się tam jeden samochód.

droga obgryziona.png

Oczywiście posterunki żandarmerii wciąż nas kontrolują

post stop.png

post.png

Coraz częściej zdarzają się hałdy piachu nawiane na drogę, czasem na całą szerokość jezdni. Wisienką na torcie są hałdy piachu z ukrytymi dziurami w asfalcie.
Jest tego z 50 km, jedynka, dwójka, ooo na chwilę trójka ale zaraz hamulec bo dziura.
Strasznie męcząca droga!!!
Pustynia się zmienia.
Staje się…czerwona. Jak na zdjęciach z głębi Afryki. Niby pojawiają się jakieś karłowate drzewka, ale wygląd wiosek oraz samej pustyni znacząco różni się od tego, cośmy widzieli w Maroku i Mauretanii na północ od Nawakszut.

5p[rzerwa3.JPG

5przerwa.jpg

5przerwa2.JPG

O, jedzie BMW GS i na nim parka. Machają nam, my im, powodzenia, dzięki.
Tylko daje mi do myślenia późna godzina, o jakiej ich spotykamy.
Wiadomo, że na granice rusza się z rana, oni też to wiedzieli. I co, o 14 są dopiero 60 km za granicą?
Złe przeczucia.

mapa.png

Dwa kilometry przed rozjazdem (1) na przejścia graniczne Rosso/Diama widzimy bandę dzieciaków przy drodze. Dzieciaki jak dzieciaki. Ale tutaj jeden łopatą sypie piach na drogę, jak nas widzą to reszta go pogania i gówniarz macha łopatą trzy razy szybciej. Podjeżdżamy, piach najgorszy z możliwych, wklejamy się, Michał jakoś się wykopuje bo wjechał trochę z rozpędem, ja wyhamowałem i walczę z tenerą, jedynka i znowu ją przepycham na buksującym kole. Jeden z gówniarzy z jakiejś różowej szmaty zrobił sobie kominiarkę jak terrorysta, obskakują mnie, krzyczą coś. Póki się toczę trzymają się obok, ale wiem, że czekają tylko aż się obalę aby oskubać mnie i motocykl.
Powiem wam że gacie mam pełne jak nigdy. Może nie tyle z powodu gówniarzy, bo sprzedałbym kopa jednemu czy drugiemu to by uciekli. Ale zaraz zjedzie się policja, żandarmeria i zgadnijcie kogo zgarną?

Przejeżdżamy. Uffff.
Dzisiaj już jechali tędy Francuzi, ta parka na GSie i teraz my.
Te dzieciaki muszą skądś dostawać cynk, że jadą motocykle i wtedy robią akcję „Łopata”.

Ale na rozjeździe jakiś gość coś nam macha. Niech macha, jedziemy. On gwiżdże, coś pokazuje ręką. Hm wciąż jestem naiwny i wierzę, że może ma jakieś informacje, które nam pomogą.
Gość w sukience, z twarzy widać że niegłupi, zagaduje po francusku. My:
- No franse, ąglez.
No to gość przechodzi na płynny angielski.
- Jedziecie do Senegalu?
- Tak.
- To musicie mieć ubezpieczenie na motocykle, ja sprzedaję.
- ?
- Na granicy nie kupicie.

Śmierdzi mi ta sytuacja.

- Nasz frend czeka na granicy i mówił, że nam załatwi ubezpieczenie.
- Nie można kupić na granicy, on was okłamał, i tak was przyślą z powrotem tutaj.

Patrzę tylko czy nikt od tyłu nie idzie na nas z pałą, mówię do Michała „Ruszamy”, a do gościa
- Dzięki ale frend na nas czeka.
Gość macha ręką z lekceważeniem i odchodzi.

Ruszamy, a tu za 50 m taka wydma na drodze że nawet autem bym się w to nie pchał. Po obu stronach góry piachu, nie ma możliwości objechać.
Klniemy na czym świat stoi, znowu przepychamy nasze kloce na jedynce walcząc z grawitacją. Chcemy zniknąć stamtąd najszybciej jak się da.

Rozjazd (2), wioska Keur Massene.

roz2.png

rozj 12.png

Miejsce wygląda w ch… niebezpiecznie (chociaż zdarza się, że lokalne dzieciaki też nam machają), skręcamy w prawo i dzida.

dzieci ok.png

dzieci okk.png

dziuryyyy.png

I zaczyna się droga przez bagna.

bagno.png

Ale chwilę potem całkiem gładki asfalt, gdzieniegdzie dziury i to całkiem spore i niespodziewane, ale już bez piachu i to nas cieszy.
Potem jest oczywiście gorzej, ale póki co toczymy się dalej.
Kilka mijanych wiosek po drodze budzi tylko jedną myśl: „Spadajmy stąd czym prędzej!”
Syf dookoła, niskie lepianki, dzieciarnia biegnąca z kijami do drogi gdy nas słyszy bynajmniej nie po to aby nas pozdrowić. W lusterku widzę jak z rezygnacją machają ręką „Szlag by to, znowu nam uciekli, musimy się następnym razem pospieszyć”.

Kolejny rozjazd, (3).
W prawo, obok dwójki gości siedzących pod daszkiem. W kierunku bagien.

rozjazd 3.png
zz44 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem