07.01.2020
Śpimy do późna, o 9ej już ja mam dość, ale Maroko śpi do 10ej. A potem się ubierają i idą do swoich kumpli, którzy przesiadują w holach i przy stolikach wokół pustego basenu.
basen.jpg
O 11ej wzywają nas na salę konferencyjną, jeszcze raz sprawdzenie paszportów. Myślimy, że tylko biali, ale zaraz schodzą się wszyscy, a tymczasem my już jesteśmy załatwieni.
prom.jpg
Dzień mija na spacerowaniu po pokładach, przygotowywaniu GPSa, intercomów, robieniu żarcia z liofilizatów i zupek chińskich. Są jeszcze kajuty 2-osobowe z widokiem na morze, oraz sale wieloosobowe, z fotelami lotniczymi, gdzie całe rodziny koczują na podłodze przez całą podróż.
Jest też sala modlitw.
sala mod.jpg
Starszy pan Marokańczyk bardzo wdzięczny za kawę, młodszy, Abdou, mieszka w Casablance. We Włoszech sprzedaje coś tam na straganach, wozi jakieś sprzęty do Maroka swoim zapakowanym po sufit dostawczakiem, a w Casablance ma mieszkanie, które wynajmuje przez Air BNB. No spoko, myślę sobie, młody obrotny chłopak, nie siedzi jak inni na zasiłku. Abdou zaprasza do siebie do Casablanki, ale i tak wiemy, że widzi w nas klientów.
prom ekr.jpg
Przybijamy do Barcelony, ale nie można zejść na miasto. Ale katedrę widać!
barc.jpg