Zuzu ze względów rodzinnych wstaje rano i wraca tranzytem do domu, zostaje ja i mój kolega o nie dokońca zdefiniowanym kolorze włosów.
Do strategiki mamy niecałę 200 dojazdóki.
Lecimy sobie, słońce wyszło robi się przyjemni.
Po drodze widzę, że tet prowadzi szutrówką po drugiej stronie rzeczki, więc skręcamy i wbijamy się na niego, fajnie przyjemne szuterki, bez błota i kałuż... w końcu... Przejeżdżamy kawałęk, ale stwierdamy, że to nasz oststni dzień i lecimy na strategike.
IMG_20190817_134128.jpg