Ja swoją MZ sprzedałem koledze. Wystarczy mi jedna wizyta na Sycylii. Potem stała półtora roku nieużywana. Odpaliła chyba od trzeciego kopnięcia. Niestety to straszny zjadacz czasu. Niby "pójdę tylko przepalić" a tu nagle coś cieknie, coś trzeba wyregulować, coś poprawić i wracasz w nocy. Awantura w domu taka, jakbym przynajmniej w burdelu był
![Wink](images/smilies/wink.gif)
Trzymam kciuki, żeby chęci starczyło na jak najdłużej. To są cudowne sprzętu, wbrew pozorom mało awaryjne (jak się dba). Uczą jazdy na nowo. No i na pewno pozwalają chłonąć świat w inny sposób. Już nie mówiąc o tym, ilu super ludzi można poznać.