Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12.12.2018, 19:14   #106
fassi
Banned


Zarejestrowany: Mar 2009
Miasto: Berlin
Posty: 5,919
Motocykl: RD07
Przebieg:
Galeria: Zdjęcia
fassi will become famous soon enough
Online: 8 miesiące 4 tygodni 1 dzień 19 godz 45 min 23 s
Domyślnie

Z Dziennika Wąskiego.

To będzie taka przeplatanka starego z nowym trochę plus różne, moje osobiste trele i wtręty, spisane w innym wymiarze, bo dzisiejsza przestrzeń, która mnie wypełnia jest zakrzywiona lepiej.

Droga.
"...Kiedy ekipa dojeżdżała do granicy litewskiej ja dopiero odbierałem paszport w Wwie... Byłem zrozpaczony.
Bez zgody starego wsiadłem w jego służbowego Forda i ruszyłem "na wschód".
Wtedy stał się drugi cud. Ekipa... zawróciła! W Golfie współpracy odmówiły hamulce, w konsekwencji wysypały łożyska przednich piast.
Stanęli na kilka godzin u pana Sławka w Lipniku, który bezpłatnie udostępnił podnośniki całe zaplecze warsztatowe.



Tamże poznałem wszystkich uczestników ekspedycji.
Bartek spał na kupie żwiru.



Fazik w kombinezonie wprasowywał drugie łożysko, El i Karpiu wykonywali jego polecenia.



Cichy z Maurycym kibicowali pijąc podlaski likier.
W tym momencie opóźnienie wyprawy wynosiło równo trzy doby. Mój niewymowny fart ale ciśnienie rosło, bo dwa dni później w Duszanbe lądować miał Alik, drugi stryjeczny prawnuk Bronisława Grąbczewskiego a przed nami 5000km!..."

W sumie sam sobie nie dowierzam... Kurde, co mnie wtedy tak pchnęło w "objęcia Wschodu"...?
Przecież nie mapa, wisząca w korytarzu na ścianie po lewej, na którą wpadasz wizytując Bartka....
W sumie, jestem nikim. Znaczy byłem. Dzisiaj odnajduję się w zupełnie innym środowisku. Nie tym, w którym obracałem się jeszcze pół roku temu. Niby ze swobodą, ale...?

Dwonię do Fazika.
Faziku kochany... Do Berlina przylatuje moja ciocia w sobotę, bardo fajna kobitka, 80 lat na karku, rodowita Ślązaczka.. Muszę ją odebrać ale ląduje nad ranem i czy... Nie dokończylem zdania.
- Mete wypucuję i wpadasz!
Ale...
- Wąski... bo wstanę! Lądujesz wieczorem, czy jak ci pasuje u mnie na chacie. Rano odbieramy ciocię, śniadanie, ciocia wypocznie, zdrzemnie się albo co... Pojedziecie w Polskę jak ludzie albo zoistajecie w Berlinie i jest impreza!
Ciocia zakochała się w Faziku.

Ciocię wiozę do Opola. Leciała ze Stanów ale boi się samolotów... W autobusie niewygodnie, choćby nie wiem, jaki luksusowy był ale...
Skoro Opole, to dzwonię do Karpia, że jakbym ciocię odstawił, to chętnie...
- Wąski... bo wstanę! Melduj, gdzie ten autobus parkuje, odstawię ciocię, gdzie należy.
Ciocia zakochała się w Karpiu.

Z Karpiem, to po męsku daliśmy ognia niedzielnego wieczora, co ciągnął się jak guma z majtek do wschodu słońca. Wschodu nie było.

W domu ostatecznmie wylądowałem w poniedziałek, tyle, że... tydzień później.
W poniedziałek pierwszy był Lupus w Bielsku, we wtorek Cichy w Radomsku, w środę Mario w... Głupicach.
Widzimy sie pierwszy raz. Mario... Tyle dobrego słyszałem o nim od El`a...
Mario zabiera mnie na połów. Coś niewiarygodnego. Nie chodzi o te kiełbie i płotki, nomen omen giganty.



Dopiero u Mario dociera do mnie ostatecznie, jaką Ci ludzie (przez duże C świadomie) stanowią brać i wartość.
Jedziesz "w Polskę" i nie martwisz się o logistykę ale też nie w tym rzecz.
Zanim tych ludzi ponałem, świetnie sobie organizowałem noclegi. Internet, telefon, przelew i kwatera wynajęta.
Tu jedziesz w ciemno i nie chodzi o kwaterę. Możesz się rozbić w krzakach. Dzisiaj to dla mnie żaden problem.
W tych krzakach nie spotkasz jednak tego człowieka czy kobitę (przepraszam kobitki - ale to skutek obcowania z El`em ), tak tobie/sobie przyjaznych, cieszącytch się z odwiedzin, Tak po prostu.
Mnie do Mario zaanonsowal Lupus.
- Jedź. Mario ucieszy się.

Od Mario zgarnął mnie Zombi do... Gdańska. Przypadek.
To wszyscy bardzo dobrzy kumple El`a, u którego wylądowałem na koniec.
A wyjazd po ciocię miał mi zająć dwa dni... Cha, cha!
Kocham tych ludzi!

"...Przed 19-stą kończymy...
- Będą z ciebie ludzie Wąski. Nie zmarnowaliśmy nawet kilograma masy... Nie ma co potrącać z wypłaty, kurde. Zasłużyłeś na porządnego browara!

No nie wiem... W nocy, dwa razy waliłem łbem w ściany, potykając się na łukach stropu po ciemku...
Ale to było wczoraj. Trening czyni mistrza.
Zaliczamy Tośkę, potem siadamy na dwóch jedynych krzesłach i słucham El`a i sam się zwierzam...

Pulpety (bez konserwantów) nabierają temperatury, ja nadaję.
Zwierzam się z "niczego".
- Mów, opowiadaj... Ja się już w życiu nagadałem... Pora na odbiór.
Ale...
- Opowiadaj. Lubię ciebie słuchać... A jeszcze bardziej czytać. Budzisz emocje nie wiadomo skąd... Kurwa, chwilami chciałbym być tobą. Byłem takim, jak ty ...dziesiąt lat temu. Tak chciałeś pojechać na tę wyrypę... Spisałeś się chłopie!
Jak dzisiaj w tej robocie.

Jezzzuu, przecież ja to piszę, i nie wiem, dlaczego muszę, toć to bałwochwalstwo! Ale... jakbym o Nim/Nich pisał...
Taka aura chodziła za wszystkimi Uczestnikami naszej wyprawy!
Poza słusznym "opierdolem" Karpia (taki ojcowski bardziej był) nie doznałem grama dyskomfortu w obcowaniu z ekipą.
Bardziej opiekę, dyskretną ale opiekę. Zawsze mnie wspierali. Nawet jak kpili, to tak, że potem mi tych kpin brakowało..."

Nie wiele zmieniło się u El`a poza tym, że po Biesowisku wpadli do niego Fazik i Lupus. Stropu odcinkowego - łukowego, nie wyprostowali ale poczynili instalacje: CO, CWU i kanalizacyjną. Wpadli, zrobili i pojechali... Trzy dni im to zajęło.

Wpadamy do Tośki. Sprzedawczyni mnie pamięta. Normalnie czy ogień?
- No, jak Wąski?
Wracam pamięcią do stacji benzynowej w Duszanbe:
"...Piłują: Fazik, Karpiu i Bartek na zmianę... Całe 2h!
Karpiu, w czym mogę pomóc?
- Nie przeszkadzaj!
Cichy ordynuje zatem robotę przy kolacji. Dzisiaj ziemniaki w warzywach plus peklowany gulasz Maurycego!
Jedziemy z El`em po produkty.
Bez problemu kupujemy worek ziemniaków, kilka kilo marchwi, cebuli i bladej papryki.
- Weź Wąski jeszcze 30 piw i 2l wódki... Nie... Trzy! Ciężko pracują chłopy i głupio by było, by zabrakło..."

Ogień!

cdmn.

ps. Rozmowy zwykle na pierwszych kilometrach


Ostatnio edytowane przez fassi : 12.12.2018 o 20:27
fassi jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem