Polak w Izraelu ma dobrze.
Izraelczycy nawet na posterunkach przyjaźni i pomocni, wystarczy machnąć paszportem "polish tourists" i każda brama się otwiera, chyba dobrze tam wspominają Polaków.
Palestyńczycy również będą nosić cię na rękach, w knajpach przynosić gratisy i jakieś kolorowe owoce żebyś spróbował i dopytywać jak smakuje, bo mają nadzieję, że rozpowiesz po świecie, w jakim ucisku żyją.
Palestyńscy pracownicy jedynej w Jerozolimie wypożyczalni samochodów, która zezwala na wjazd jej autami na terytorium Zachodniego Brzegu, przy odbiorze NIC nie sprawdzają (a bałem się, że zaczną wytykać wszystkie rysy). Mało tego - miałem niedotankowane auto, ale były straszne korki i nie zdążyłbym na stację zanim nie zacznie się kolejna doba.
Chciałem więc przy zdaniu auta dopłacić za paliwo, którego nie zatankowałem do pełna.
"Ok mister, no problem, really!"
Nalegałem, ale gość nie przyjął ani szekla ponad to, co policzył za czas.
Ja się tam czułem bezpieczny jak nigdzie, nawet wieczorami i w ciemnych zaułkach Jerozolimy.
W sumie wtedy to dopiero jest klimat.
|