Byłem we wrześniu. Kilka dni w okolicach Nazaretu, kolejne kilka dni w Jerozolimie, przy czym hotel miałem w Betlejem. Codziennie przekraczaliśmy posterunek na granicy autonomii, było spokojnie.
Chodziłem sobie po starej Jerozolimie poza zatłoczonymi, handlowymi uliczkami i im później się robiło, tym moje subiektywne uczucie zagrożenia ze strony kieszonkowców itp wzrastało, kręciły się jakieś grupy wyrostków. Takie coś pewnie można napisać o wielu miastach na świecie