... zawsze powtarzalem za klasykiem: nigdy nie mow "nigdy" bo "nigdy" trwa cholernie dlugo... Waski przelamuje bariere czasu, przelamuje tez niechec do zakupu karty SIM w czarnej dupie... i nadaje:
Z Pamiętnika znalezionego w koszu.
To już nasze ostatnie, wspólne chwile w Pamirze.
Z Cichym za pilota parkujemy Golfa przed pierewałem Akbajtał. Czekamy na Lublina.
Senni, niewyspani w oczekiwaniu przymykamy oczy....
Słyszę warkot silnika, trzaśnięcie drzwiami. Nawet nie patrzę w lusterko... Pukanie w szybę w której pojawia się jakaś obca twarz.
- Wszystko u was w porządku?
Tak, wsio w pariadkie.
Nie chce nam się z Cichym nawet ruszyć ramieniem.
Kolega (wyraźnie mundurowy) odchodzi ale po chwili puka ponownie.
- A stakana wypijecie?
Patrzymy po sobie z Cichym i jak jednojajowe bliźniaki meldujemy chórem: KANIESZNA!
Akcja nabiera tempa.
Zaparkowała za nami Toyota Surf z czterema urzędowymi osobnikami. W dłoni naszego kolegi ląduje flaszka, w drugiego szklanka, trzeci sięga po puszki z tuńczykiem i chleb, czwarty po baniak z... gulaszem.
Co tu się wyrabia?!
No to za... waditieli ordynuje przyjmując pierwszy służbowy "kieliszek".
Wszyscy wybuchają śmiechem. Rusza górska kolejka. Połowa 0,7 znika w mgnieniu oka.
No, to za przyjaźń! I mamy po pierwszej flaszce.
W tym momencie nadjeżdżają Lublinem nasi.
- Co tu się dzieje?! Oblizuje się Fazik. Nic o nas bez nas! I szybko wyciąga flaszkę z wozu.
Niet, niet Druzja! Zostawcie sobie wódkę na później! My zapraszamy!
Impreza rusza w najlepsze tym bardziej, że dołącza druga, służbowa Toyota. Chłopaki - kawał chłopów, komandosi jacyś czy cuś.
Nasi zgarnęli Lublinem na stopa parę Rosjan ale ci odmawiają wódki.
- To chyba nie Ruskie, konstatuję i wojacy wybuchają śmiechem.
Gulasz jest pyszny, wódka wchodzi bez mydła, od razu z Cichym dostaje,my wigoru. Nikt nie wylewa za kołnierz. Robi się cudnie wesoło.
Po półgodzinie kończymy imprezę. Służba nie drużba! W ruch idą niedźwiedzie. Żegnamy się wylewnie we wspaniałych nastrojach.
Jeszcze tylko podpisy na Golfie i wojacy ruszają dalej, kontrolować teren.
Oni odjeżdżają, pojawia się niemiecka Austryjaczka (albo odwrotnie) na rowerze. Pizga zdrowo a ona w króciutkich spodenkach, czerwona na każdym skrawku nagiego ciała jak burak.
Wszystko pięknie, tylko widelec nie w tę mańkę do kierunku jazdy, co należy. Dostrzega to Słodki i szybko koryguje błąd.
Tak jej złożyli na lotnisku w Duszanbe rower i z tą ch... geometrią pokonała nieświadoma ponad 1000km...
Piękne, co...?