Z Dziennika Wąskiego.
Narąbię się na finał...
To znaczy jestem na najlepszej drodze do. Kupiłem sobie kilka browarów i siedzę sam.
Nie mam fejsa, więc piszę maile ale na te tylko jeden kolega odpisuje...
To też jest jakiś znak czasów... Nie mam oto żalu ale łatwiej mi o dziwo dzisiaj pisać niż dzwonić... Pisanie daje dystans a telefon nie... Musisz odpowiadać od razu...
Pamiętam namiętną dyskusję w lazarecie pod naszą 5-tką, między Fazikiem i El`em, w temacie internetowej komunikacji...
Fazik korzystał z dobrodziejstwa internetu a El w ogóle.
Co to była za dyskusja... Aż się kierownik Karpiu wkurzył i kazał się El`owi zamknąć.
No... "zamknąć" zacietrzewionego El`a... Lepiej poczekać, aż mamuty wyginą...
Ale nie chodzi oto, kto miał z nich rację... Ważne jest to, czy masz z kim rozmawiać w ogóle...
Tak, że ja z lubością słuchałem tych "kłótni", bo jak to jest...? Odnosisz wrażenie, że El zaraz zabije Fazika a za chwilę siedzą sobie we dwójkę, spożywają to, czy tamto i... jak gdyby nigdy nic... Jakby w ogóle to, co miało miejsce, nie miało miejsca...
Do końca nie zrozumiałem tego ich "związku"... Jakiś dziwny "minus z plusem". A weź skrytykuj jednego z nich, w sensie osobno...
El ci oczy wykole a Fazik nic nie powie ale wiesz, o co chodzi... Ech...
Szukam teraz definicji przyjaźni... Bo po tej wyrypie, już nic nie wiem...
|