Bieszczady 31.05-02.06.2018 r.
Tym razem nie afryką - tylko moim byłym Varadero, które odkupiłem parę dni wcześniej.
Już prawie "w domu", w Cisnej. Punkt widokowy.
W drodze na wielką pętlę Wetlina - Rabia Skała - Krzemieniec - Dział - Wetlina. Tory kolejki wąskotorowej, tu już nie dojeżdża.
Domykam pętlę, pasmo Działu. Koleiny po quadach, pewnie Straży Granicznej.
W "bazie", na Trampie w Cisnej. V musi być - XL 1000, street glide, VX 800, st 1100. Bardzo tłoczno - Bieg Rzeźnika.
Dzień drugi - Terka, gdzie odbijam, a po dojechaniu do ostatnich domów spacer do Studennego.
W górę na przełęcz. Stare jabłonie.
Studenne. Opustoszałe tereny po dawnej wsi. Na cerkwisku parę kamieni i zardzewiały krzyż.
Przejazd w okolice Rosolina. Jaskinie.
Opustoszała dolina wsi Rosolin. Duża pasieka i konie.
Szutry w okolicach Skorodnego.
Ruiny synagogi w centrum Lutowisk.
Na serpentynach pętli Bieszczadzkiej. Połonina Caryńska.
Powrót. Wiatraki w okolicach Samoklęsk.
Podsumowując: była cisza, puste tereny po opustoszałych wioskach, ruiny a czasem tylko resztki kamiennych podmurówek, stare jabłonie. Szlaki z pięknymi widokami, a maszerując połoninami odczucie ogromnej przestrzeni. Trochę turystów i trochę kilometrów nabitych na krętych drogach. Tak jak lubię.
Pozdrawiam
Norton